limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPDNZD

Wtorek, 18 lutego 2020 | dodano: 18.02.2020

Wytaczam się dziś ciut wcześniej niż wczoraj - o 6:03. Warunki porównywalne do wczorajszych w kwestii odczuwalnej temperatury. Różnica taka, że mniej wieje ale za to jest wilgoć w powietrzu po nocnym opadzie.
Trasę wybieram nieco wyciągniętą przez Sarnów, Preczów, przejazd między Pogoriami, Most Ucieczki, Reden, Mortimer i Centrum Zagórza. Przelot bez sensacji, przyjemny, w miarę dynamiczny.
Na mecie 2 min. po czasie.


Powrót nieco gięty bo trochę spraw do załatwienia po drodze. Przy tym nieco walki z wiatrem. Kręcę na początek zwykłą trasę przez Mec i Środulę do Będzina. Chwilę się zamyśliłem za izbą wytrzeźwień i przejechałem przejście przez tory więc, by nie wracać, pociągnąłem do przejazdu pod torami niedaleko poczty. Załatwiam bank, ale nie w sensie, że napad i podjeżdżam do serwisu. Albo dziś było nieczynne, albo właściciel zamknął wcześniej. No nic. Tu sprawa nie jest pilna więc wpadnę przy innej okazji.
Przez Zamkowe kręcę do lasu grodzieckiego i potem dalej w stronę centrum Lidla. Objeżdżam las gródkowski w stronę Stachowego i wspinam się ku Parkowi Żurawiniec. Wjazd do piekarni i grzecznie prosto do domu asfaltem. Chwila przerwy na wciągnięcie porcji kalorii, bo już zaczynało odcinać, i potem jeszcze zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Ta ostatnia część kręcenia już w ciemnościach.
Troszkę na powrocie mnie okapało na odcinku między lasami. Na szczęście niegroźnie. Ogólnie powrót spokojny, pożyteczny i przyjemny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!