limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Piątek, 7 lutego 2020 | dodano: 07.02.2020

Przy piątku nie chciało mi się spieszyć więc pewnie dlatego wylot wyszedł nawet dość sprawnie. Na kołach jestem o 6:03.
Warunki takie sobie. Jest opad mżawkowy, który ciągnął się chyba całą noc, bo w koleinach stoi całkiem sporo wody. Owa wilgoć skłania mnie do krótszego wariantu dojazdowego - przez Będzin. Kręcę niespecjalnie spiesznie. Chyba trochę pchał mnie wiaterek.
Przejazd spokojny. Na kilku odcinkach skorzystałem z chodników. Było na nich bardziej sucho. Na mecie rezerwa 4 min.

Nim wyszedłem zrobił się całkiem ładny dzionek. Niebo czyste, słoneczko, trochę wiaterku niemocnego choć chłodnego, suche jezdnie. Dość przyjemnie.
Wracam bez ciśnienia na kierunku do Dąbrowy Górniczej robiąc zwykłą trasę przez Reden, Łęknice, Preczów i Sarnów. W domu jezczed za całkowitej jasności, co jest pewną odmianą.
Spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!