limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPOND

Czwartek, 6 lutego 2020 | dodano: 06.02.2020

Dla odmiany dzisiaj spało się bardzo dobrze i wezwanie budzika było sporym zaskoczeniem. Rozruch jednak sprawny choć na kołach jestem dopiero o 6:03. Ponieważ jednak warunki są dobre to jest to dobry czas. Na zewnątrz wieje. Z zachodu. Powietrze nie jest specjalnie zimne albo nie daje mi się tak we znaki bo podmuch pomaga. Temperatura zdecydowanie poniżej zera, na trawie szron, szyby samochodów przymrożone. Szczęśliwie w nocy nie padało więc jezdnie suche. Miejscami tylko pojedyncze kałuże zamarznięte.
Trasa przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, umiarkowanie dynamicznie.
Na mecie jakieś 2 min. zapasu. Trochę zmarzły palce u stóp ale ogólne wrażenie z jazdy bardzo pozytywne.


Powrót w warunkach takich sobie. Czasem coś mżyło, trochę wiało, nie za ciepło choć na plusie, jezdnie lekko mokre ale przyczepność dobra.
Wracam przerz Mortimer do Dąbrowy Górniczej. Tu dwie sprawy do załatwienia, a w trakcie się okazuje, że jeszcze jedna w Będzinie. Załatwiwszy więc w Dąbrowie przez Koszelew kręcę do Będzina. Potem przez Zamkowe kręcę do Grodźca, stamtąd do Gródkowa i bez kluczenia "913", w opadzie mżawkowo-śniegowym prosto do domu.
Troszkę chłodek dawał się we znaki ale ogólnie powrót przyjemny i spokojny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!