DNPODNZD
-
DST
42.00km
-
Czas
02:17
-
VAVG
18.39km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś nie chciało mi się spać już o 3:00. Usiłowania dospania do 4:00 spełzły na niczym. Z okoliczności rozruch sprawny i start o 5:46.
Warunki zapowiadały się ładnie, bo przed 5:00 jeszcze było sucho, ale kiedy ruszałem jezdnie już były mokre. Z nieba leciało coś. Nie była to mżawka, coś jakby pył wodny. Trochę też wiało z kierunku korzystnego. Temperatura na plusie. Ogólnie warunki... dziwne jak na luty.
Trasa przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Miałem przez chwilę pomysł kręcić przez Pogorie ale akurat zaczęło kapać w Preczowie i odpuściłem. Trochę szkoda, bo szybko przestało.
Przejazd spokojny, przyjemny, sprawny. Na mecie czasu w zapasie w pip.
Prognoza sprawdza się i w ciągu dnia ładnie się rozpogadza. Słoneczko cudne ale diablo wieje zimnym powietrzem. Czuć jak spada temperatura. Ale i tak wolę to od opadów.
Powrót z interesownym zagięciem przez Gołonóg. Potem w stronę Łęknic, przejazdu między Pogoriami i od Preczowa po własnych śladach.
W domu zostawiam plecak, robię chwilę na wciągnięcie kalorii, które to okazało się konieczne po tym, jak mi para uszła w Preczowie. Potem zakładam sakwy i robię, już w ciemnościach, standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu.
Widać, że temperatura spadła bo co płytsze kałuże już ścięte lodem. Dobrze, że przesuszyło drogi.
Kategoria Praca