limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Środa, 29 stycznia 2020 | dodano: 29.01.2020

Rozruch słabszy niż wczoraj ale jeszcze w granicach przyzwoitości. Ruszam o 5:59.
Warunki nieco gorsze niż wczoraj. Odrobinkę popruszyło i miejscami na jezdniach zrobiło się chyba ślisko ale na szczęście tego nie doświadczyłem. Chrupało pod kołami, błyszczało ale przyczepności nie straciłem. Lekko wiało. Na starcie wydawało mi się, że powietrze jest ciepłe ale jak przekroczyłem "86" odczuwalnie zaczęło robić się zimniej.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowa Górnicza. Przejazd spokojny i bez sensacji. Na mecie obsuwa 3 minut. Trochę zmarznięte stopy.


Jako, że kondycyjnie nie czuję się dziś w szczycie, a właściwie, to balansuję na krawędzi przeziębienia, powrót krótki i niespieszny. Do tego średnio przyjemny bo w sporej części pod zimny wiatr, a w końcówce jeszcze do tego w zacinającym, mokrym śniegu.
Trasa przez Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżkę przy Kościuszki i 11-go Listopada, potem Zamkowe, las grodziecki, las gródkowski i finisz wzdłuż "913" do DINO. Tu lekko wyginam w stronę wsiowego Lewiatana i zjazd do domu.
Formalnie jestem w domu jeszcze za dnia ale jest szaro, buro i ponuro. Przynajmniej tyle dobrego, że powrót spokojny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!