limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Wtorek, 28 stycznia 2020 | dodano: 28.01.2020

Całkiem zgrabnie udało mi się dziś pozbierać i na kołach jestem o 5:47.
Warunki niezłe. Temperatura poniżej zera ale na jezdniach czysto. Bez wiatru.
Trasa standardowa przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Trochę kusiło mnie podoginać ale ostatecznie nie zdecydowałem się. Zadecydowało wychłodzenie stóp. Może na powrocie coś km-ów sobie dołożę.
Na mecie z zapasem 11 min. Spokojny i przyjemny dojazd do pracy.


Powrót w tempie niespiesznym przy zachmurzonym niebie, mokrych jezdniach ale przynajmniej bez wiatru i na plusie.
Trasa gięta odrobinę. Ścieżką przy Blachnickiego jadę w stronę górki środulskiej ale tym razem odpuszczam sobie jazdę w stronę pogońskiego kościoła i przez Środulę przebijam się do przejazdu kolejowego na Chemiczną. Rogatki opuszczone więc by nie stać ciągnę w stronę izby wytrzeźwień i dalej obok Będzina Starego do ścieżki przy Małobądzkiej. Nią do Nerki, Zamkowe i do lasu grodzieckiego. Potem światła na "86", las gródkowski, zakosami przy przejeździe kolejowym i DINO do wsiowego Lewiatana po małe zaopatrzenie uzupełniające. Potem prosto do domu.
Powrót spokojny i przyjemny.
Mam podejrzenia, że przyjdzie mi stoczyć małą wojenkę biologiczną. Czas zacząć faszerować się antidotum na wampiry. Nie wiem czy to koronowane wirusy, czy zwykłe pospólstwo, ale wrażenie, że coś mnie próbuje zgnębić, jest.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!