limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Czwartek, 23 stycznia 2020 | dodano: 23.01.2020

Wytaczam się o 6:01 czyli rozruch mniej więcej sprawny.
Warunki dość dwuznaczne. Przed domem jezdnia błyszczy się dość podejrzanie ale test przyczepności wypada dobrze. Podejrzewam, że to lśnią kryształki lodu w zagłębieniach asfaltu. Na wszelki wypadek postanawiam zachować czujność i nieco zrzucam z tempa.
Trasa przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górnicza. Spokojnie, bez sensacji. Po drodze kilka razy mam pod kołami nieco śliskiej jezdni. Najgorzej wyglądał mostek nad Czarną Przemszą przy Zielonej. W świetle latarni wydawało się, że to tafla lodu. Na szczęście udaje mi się nigdzie nie stracić przyczepności.
Na mecie jestem nieco po czasie - 3 min.


Na powrocie dzień szary, nie za ciepły ale przynajmniej niewietrzny i z suchymi jezdniami.
Wracam na kierunku Będzina przez Mec, Środulę, ścieżkę na Kościuszki i 11-go Listopada, Zamkowe, las grodziecki, las gródkowski i wygięcie przy remizie w stronę wsiowego Lewiatana. Niespecjalnie spiesznie ale bez objazdów i marudzenia by mieć czas chwilę dychnąć przed stomatologiem.
Nowość. W domu za pełnej jasności.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!