limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNP PTTK ND

Piątek, 24 stycznia 2020 | dodano: 24.01.2020

Wytaczam się o 6:03. Widzę i czuję, że dziś mrozik. Wszędzie szron. Jezdnie są w lepszym stanie niż wczoraj więc mogę o wiele śmielej kręcić. Nie wieje.
Trasa przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Przyjemnie, spokojnie, w tempie dostosowanym do rytmu pobierania zimnego powietrza.
Na mecie mniej więcej o czasie. Przejazd bez ekscesów. Poranki coraz jaśniejsze.


Z pracy wytaczam się niespecjalnie spiesznie i odrobinę później. Powodem jest klubowe spotkanie o 17:00 w PTTK. Umawiamy się z Marcinem po drodze i przetaczamy się niespiesznie sosnowieckimi ścieżkami do celu.
Samo spotkanie przeciągnęło się całkiem pokaźnie. Obecnych było całkiem sporo. Gdyby przyszli wszyscy, to by mogło nawet braknąć miejsc siedzących :-) Było trochę o planach wyjazdowych, trochę spraw organizacyjnych do wyjazdów tychże, wspominki  różne i opowieści wszelakie. Ostatecznie rozchodzimy się w okolicach 19:30. Czarna noc. Finisz kręcę solo zwykłą trasą przez Milowice, Czeladź i Wojkowice. Trochę kusiło mnie by na finiszu zagiąć przez Strzyżowice ale chłód i późna pora przyprawiły mnie o coś na kształt rozsądku, i pokręciłem najkrótszą drogą.
Powrót nawet całkiem przyjemny i spokojny.
W Czeladzi miałem okazję rzucić okiem na powstające ścieżki rowerowe. Jakby je wszystkie ładnie połączyć to by się dało od Sosnowca do Wojkowic nimi przelecieć. Ech... Marzenia...


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!