limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Czwartek, 16 stycznia 2020 | dodano: 16.01.2020

Przymuliłem dokładnie tyle samo co wczoraj i start wykonuję o 6:07.
Znów nie ma opcji na objazdy i marudzenie. Trasa, jak wczoraj, przez Będzin.
Różnica taka, że na drogach w wielu miejscach ni to szron, ni to śnieżek. Wielokrotnie widzę w świetle latarni jak jezdnia się błyszczy. Zapala mi to czerwoną lampkę i jadę ostrożnie choć staram się trzymać dobre tempo.
Przejazd bez sensacji i zakończony rezerwą 4 min. na mecie.


Powrót spokojnie na kierunku Dąbrowy Górniczej. Zaskakuje mnie dość duży ruch na Braci Mieroszewskich. Dopiero po chwili mi się kojarzy, że wyznaczony jest tędy objazd. Przez Mortimer kręcę na Reden. Tu też jakby gęściej. Za Mostem Ucieczki jest już spokojnie. Podjeżdżam na moment do mola. Potem lekkim zakolem jadę na Zieloną.
Przy przejeździe kolejowym spotykam klubowego kolegę Janusza. Właśnie jedzie zatoczyć kółeczko wokół P3. Chwilę dłuższą rozmawiamy bo dawno się nie widzieliśmy. Tym razem jednak nie jedziemy razem bo toczyliśmy się dokładnie w przeciwnych kierunkach. Może przy innej okazji.
Po pożegnaniu kręcę dalej planowaną trasę czyli czarny szlak do Łagiszy i dalej nim w stronę magazynów w Psarach. Stamtąd grzecznie asfaltem do Lewiatana i wyginam do DINO. Wpadam na chwilę do Dentalu umówić się na wizytę i doginam powrót przez Strzyżowice. Już w ciemnościach choć jeszcze nie takich dokumentnych.
Warunki niezłe. Nie wiało, jezdnie raczej suche i profilaktycznie osolone, temperatura odczuwalnie jakby tak z -1. Powrót spokojny i bez sensacji.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!