limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Wtorek, 24 grudnia 2019 | dodano: 24.12.2019

Rozruch sprawny ale start minimalnie przesunięty bo mi się tak wspomniało, że warto by nakapać na łańcuch nieco smaru. W końcu dostał wczoraj napęd nieco wody. A i dziś nie było sucho. Ruszam ostatecznie o 6:02.
Zdecydowanie wieje, choć na szczęście dla mnie, z kierunku mniej więcej zachodniego, czyli do pracy pomoże. Jezdnie są mokre ale nie pada.
Kręcę trasę jak wczoraj: Sarnów, Preczów, Zielona, centrum D. G., Mortimer, centrum Zagórza.
Deszczyk pojawia się 2x po drodze. Najpierw niegroźne kapanie na odcinku od skrzyżowania na "86" w Sarnowie do Zielonej. Po przejechaniu świateł profilaktycznie odziewam plecak w pokrowiec. Siebie nie uznaję wartego owinięcia w przeciwdeszcze. Druga faza opadu zaczyna się gdzieś w okolicach Mortimeru i towarzyszy mi do końca jazdy. Kapie mocniej niż za pierwszym razem ale mam już na tyle blisko, że postanawiam pocierpieć za sprawę niż marnować czas na przebieranki.
Ostatecznie na mecie jestem minutę po czasie. W butach sucho więc jest dobrze. Na drogach było bardzo pusto więc przejazd spokojny i, nawet pomimo warunków, całkiem przyjemny.


Powrót w warunkach nieco lepszych niż o poranku. Jezdnie dalej mokre ale przez całą drogę nie spadła ani kropla wody. Za to trochę dmuchało chłodnym powietrzem. Kręcenie powrotne niespiesznie i całkiem przyjemne.
Trasa zbliżona do dojazdowej. Różnica na odcinku od Mortimeru do Preczowa. Ten fragment przez Reden, Most Ucieczki, bieżnię P3 przejazd na P4.
Generalnie pusto choć zaskoczyła mnie aktywność biegaczy na P3. Było też po drodze kilku rowerzystów. Zarobiłem "szacuna" za oświetlenie. Fakt, trochę tego mam na plecaku zawieszonego. W sumie tylko tyle jestem w stanie zrobić by zadbać o swoje bezpieczeństwo.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!