limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPODNZD

Piątek, 8 listopada 2019 | dodano: 08.11.2019

Rozruch deczko obsunięty w stosunku do wczorajszego ale bez zagrożenia spóźnieniem. Zdążyłem jeszcze doluftowac Błękitnego. Startuję o 6:07.
Jezdnie suche. Raczej chłodno. Bezwietrznie. No i ciemno.
Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum D. G., Mortimer i centrum Zagórza. Sprawnie, spokojnie i jakby nieco żwawiej niż wczoraj. Czuję, że nogi by chciały więcej ale ograniczenia w dostawie tlenu zmuszają do powściągnięcia koni.
Na mecie jestem równo o czasie.

Powrót w tempie całkiem sprawnym choć były też i kawałki spokojne. Pogoda dopisuje więc troszkę pozaginałem. Początek do Mortimeru taki sam, jak na dojeździe. Potem odbicie na Starocmentarną i przez Reden w stronę Łęknic. Bieżnią P3 na Piekło i potem bieżnią P4 aż do Kamienia Ornitologa. Zjazd na Kuźnicę Piaskową i przez Dąbie i Brzękowice Dolne do Strzyżowic, skąd zjazd do domu. Zabieram sakwy i już w warunkach nocnych zaginam standardowo do wsiowego Lewiatana. Zjazd z balastem prosto do domu.
Przyjemnie, spokojnie.


Kategoria Praca


komentarze
gizmo201
| 21:20 piątek, 8 listopada 2019 | linkuj No tak to jest, że jak ktoś pieszo to się go po cywilu nie rozpoznaje.
limit
| 20:59 piątek, 8 listopada 2019 | linkuj O! Mały ten świat :-)
gizmo201
| 19:05 piątek, 8 listopada 2019 | linkuj Widziałem Cię na P3, jechałeś w stronę Piekła
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!