limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

  • DST 39.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 20.71km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 listopada 2019 | dodano: 04.11.2019

Weekend nędzny, niejeżdżony. Rozruch i start poszły dobrze i zaczynam toczyć się o 6:01. Zaskakuje pogoda. Lekki wiaterek, zdecydowanie ciepło, mokre jezdnie i dywan niskich chmur.
Kręci mi się tak sobie. Nie cisnę. Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum D. G., Mortimer i centrum Zagórza.
Przejazd spokojny i przyjemny. Na mecie kilka minut zapasu.


Powrót niezbyt spiesznie na kierunku do Będzinie. Mam wrażenie jakby się zrobiło chłodniej w stosunku do poranka. Czuć też chłodniejsze podmuchy.
Kręcę przez Mec i Środulę do serwisu w Będzinie umówić Mamuta na przeszczep napędu. Duża tarcza na korbie już trochę wyjechana. Piątka na kasecie też wypiłowana. Jak wrzucam na nią łańcuch, to czuję, że nie idzie dobrze. Nie ma szans na tym napędzie dojeździć do wiosny. Na zimę chcę mieć 100% pewny napęd.
Załatwiwszy temat zaczynam odwrót. Na początek przetaczam się przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca i ciągnę pod browar. Miałem jechać dalej na Gródków ale mi się przypomniało, że na zjeździe robią chyba chodnik bo ostatnio było tam zwężenie i odechciało mi się tego kierunku. Zamiast tego bokami, obok cmentarza przetaczam się do Wojkowic i spod Orlenu ciągnę prosto do domu. Sporo powrotu, jak i dojazdu, w ciemnościach. Taka karma. Powrót spokojny i przyjemny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!