limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZDZD

Piątek, 20 września 2019 | dodano: 20.09.2019

Rozruch dziś mi się zupełnie nie kleił i skończyło się to startem o 6:20. Nawet na trasę przez Będzin mało czasu ale ją właśnie wybieram, bo obsuwa będzie jeszcze w miarę do przyjęcia. Kręcę raczej z zaangażowaniem. Wiele to nie daje bo temperatury już nie te, które lubię i podawanie nóg jest słabsze. Tyle dobrze, że przejazd spokojny. Jedynie dwa postoje na światłach i lekkie spowolnienie na Lenartowicza, gdzie pozdzierali miejscami asfalt. Jak będą go dziś kłaść, to na odcinku od Mecu do Biedronki będą zaciski. Ostatecznie metę osiągam z czterominutową obsuwą.

Powrót w kierunku Dąbrowy Górniczej. Przez Mortimer i Aleję Kościuszki kręcę pod Pałac Kultury, gdzie mam się spotkać z Tomkiem by odebrać zamówione klocki hamulcowe. Chwilę rozmawiamy przy tej okazji. Potem kręcę dalej przez "dworzec kolejowy" (stojąc chwilę przy szlabanie) do parku Zielona i stamtąd na czarny szlak do Łagiszy. Przez Stachowe przetaczam się w stronę parku Żurawiniec i terenem kręcę w stronę Strzyżowic. Stamtąd zjazd do domu. Zakładam sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem zjeżdżam do domu. Okazuje się jednak, że zabłysnąłem sklerozą i powtarzam standardowe kółko do Lewiatana by odebrać zostawioną kartę. Eh... dobrze, że nogi jeszcze jakoś służą bo głowa zaczyna zwalniać.
Pogoda taka trochę dziwna. Powietrze chłodne i zdecydowanie dmuchające z zachodu. Na niebie chmury niby ołowiane ale jakby takie nieburzowe. Do tego gdzieś po ich krawędziach przebija słońce. Ogólnie warunki już zupełnie nieletnie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!