DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
17.70km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś od samego rana opornie. Najpierw nie chciała mi się brama otworzyć. Nim się z tym uporałem, to zaczęło kapać. Przestało gdzieś po 1km ale za to w międzyczasie zorientowałem się, że znów zacina się przednia przerzutka.
Wyjechałem dość późno, o 6:14, ale nie bardzo nogi chciały podawać i nie udało mi się zmieścić w czasie. Na miejsce docieram z trzema minutami obsuwy.
Po drodze pod górkę zrobił mi szlaban na "dworcu kolejowym" w centrum Dąbrowy Górniczej, gdzie musiałem chwilę odstać aż przejedzie pociąg. Potem jeszcze chwila stresu na rondzie w centrum D. G. Jak zwykle od strony Będzina gnająca blaszana trumna. Tym razem z zaspaną księżniczką. Hamowała z piskiem opon tuż przed oznaczeniem "ustąp". Asekuracyjnie też zwolniłem, bo nie miałem pewności, czy się zatrzyma.
Ostatecznie jednak docieram do pracy żywy i w jednym kawałku.
Powrót też nie zaczął się za różowo. Nie zdążyłem dojechać nawet do lasu zagórskiego jak grzmotnęło ze 3x a potem zaczęło lać. Wyszło na to, że test wczorajszego zakupu z Decathlonu przyszło zrobić szybciej, niż się spodziewałem. Akcesorium nieźle się sprawdziło i kapanie, które towarzyszyło mi przez Reden, Most Ucieczki i Zieloną, nie dało rady mnie namoczyć. Nim ruszyłem czarnym szlakiem do Łagiszy już się nieco przetarło i mogłem schować extra warstwę ochronną.
W tempie spacerowym przetaczam się na Stachowe i dalej ciągnę w stronę ul. Wiejskiej. Finisz do domu asfaltem. Trochę zniechęciła mnie do dalszych objazdów siwa chmura ciągnąca mniej więcej z południowego zachodu. Ostatecznie nie popadało.
Powrót spokojny i nawet przyjemny.
Kategoria Praca