Turawskie
-
DST
215.00km
-
Teren
50.00km
-
Czas
10:58
-
VAVG
19.60km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę obawiałem się pomysłu Michała na sobotę. Objazd Jeziora Turawskiego. Jakby nie liczyć ze 2 setki kilometrów do przekręcenia. Ostatnio bardziej mam zacięcie do emeryckich dystansów. Mały plus jest taki, że to chłopaki muszą dojechać do mnie, a nie ja do nich czyli będę miał o jakieś 30-40km mniej do przekręcenia.
Zbieram się sprawnie. Solidne śniadanie, dopakowanie lżejszego plecaka i ruszam z domu o 5:45. Jakbyśmy się umówili. Widzę czwórkę rowerzystów jadących z przeciwka. Powitania i ruszamy.
Jakoś tak wyszło, że prowadzę. Trasa na mapce. Tempo mamy przyzwoite i nad zbiornikiem jesteśmy dość wcześnie mimo kilku postojów i zawijasów po drodze. Samo jezioro objeżdżamy w sporej części wałem.
Po drodze parkujemy na dłużej by spożyć obiadek. Potem już kręcenie nie idzie tak dynamicznie. Trochę też z powodu przedzierania się przez chaszcze i bezdroża. Kuba gdzieś przy tej okazji łapie panę i robi się kolejna zwłoka. Potem z Mariuszem mamy już lekkie deficyty sił.
W Toszku jesteśmy już na tyle późno, że decydujemy się już nie wyginać i lecimy "94". Szło dość opornie aż nie pojawiły się tablice Bytomia. Tu już prawie jakbyśmy byli w domu więc i motywacja nieco wzrasta. Darek, Kuba i Michał kręcą trochę szybciej więc co jakiś czas gdzieś przysiadają i potem nas gonią.
Ostatecznie spotykamy się na odbiciu z "94" na Przełajkę. Żegnam się z chłopakami. Oni dalej lecą na Czeladź, a ja przez Przełajkę i Wojkowice prosto do domu. U drzwi jestem na kilka minut przed 22:00. O dziwo wyjazd nie dał mi się tak bardzo we znaki, jak się spodziewałem.
Link do pełnej galerii
Kategoria Jednodniowe
komentarze