limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPODZD

Środa, 14 sierpnia 2019 | dodano: 14.08.2019

Dziś na mokro. Jak wstawałem, to za oknem konkretnie padało. O 6:05 nieco zelżało więc zestaw na deszcz mogłem nieco zredukować. Ostatecznie ruszam o 6:19. Wybieram wariant najkrótszy, przez Będzin. Całą drogę równo kapie. Gdzie się da to korzystam z chodników bo na nich jest zdecydowanie mniej wody. Podjazd na Środulę to jazda w strumieniu. Na mecie jestem 2 min. po czasie. Wszystko mokre ale i tak jechało się fajnie.

Powrót w tempie niespieszny przy dość przyjemnych warunkach. Jest słonecznie ale z chmurami. Troszkę jakby dmuchało niezbyt ciepłym powietrzem. Trasa przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Potem bieżnią do przejazdu na P4 i dalej do Kamienia Ornitologa. Tam zwrot na Kuźnicę Piaskową i dalej przez Dąbie i Goląszę Dolną do domu. Tu zostawiam plecak, zapinam sakwy i kręcę standardowe kółko do wsiowego Lewiatana. Z balastem do domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!