limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Las D

  • DST 35.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 15.11km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 sierpnia 2019 | dodano: 12.08.2019
Uczestnicy

Rozruch niespieszny. Z hamaka na dobre wypełzam coś koło 10:00. Jedzonko, gorąca herbatka. Potem rozbieranie obozowiska z jednoczesnym suszeniem. Podczas tego procesu gadki wszelakie. Na koniec pakowanie. W powrót ruszamy dość późno bo było chyba już po 12:00. Może nawet bliżej 13:00.

Początek leśnymi autostradami. Wracamy do przejazdu pod torami, który pokonaliśmy wczoraj. Dziś skręcamy stamtąd w inną stronę. Kierujemy się generalnie do Świerklańca. Po drodze zahaczamy o Chechło ale przelatujemy bez zatrzymywania. W Świerklańcu też tylko przez park śmigamy.

Zaliczam małego faila. Rozpina mi się przyczepka przy próbie dynamicznego wjazdu na wał Kozłowej Góry. Na szczęście wszystko udaje się poskładać. Strat nie ma. W ciągu dnia jeszcze 2x mi się przyczepka rozpięła jak przekraczaliśmy powalone pnie. Minus takiego rozwiązania ale na full-u inne metody na zabranie większego bagażu raczej nie widzę.

Bez większych problemów dotaczamy się do Wymysłowa i tu przerwa na Radlerka przy sklepie. Potem lasem kręcimy do Rogoźnika i stamtąd już asfaltami przez Strzyżowice do mojej wioski. Tu się żegnam z chłopakami. Oni lecą w stronę Sarnowa i dalej na P4. Ja mam 300m do domu.

Odpinam przyczepkę i robię jeszcze mały zawijas do pobliskiej piekarni po chleb. Jestem zaskoczony, jak narowisty robi się rowerek jak nie ma ogona z sakwami :-) Reszta dnia to już tylko regeneracja.


Link do pełnej galerii








Kategoria Kilkudniowe, Z trzecim kołem


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!