limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

Czwartek, 27 czerwca 2019 | dodano: 27.06.2019

Dziś start trochę grzebany i na kołach jestem dopiero o 6:15. Nie ma czasu na objazdy więc trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Warunki bardzo przyjemne, nogi podają. Dodając do tego fakt, że muszę trochę nadrobić to całą drogę kręcę z zaangażowaniem. Dzięki temu gdzieś w okolicach Alei Róż jestem mniej więcej w harmonogramie przelotu. Dalej jednak wkładam nieco uczucia w kręcenie i dzięki temu na mecie jestem z zapasem 2 min. Po drodze, w Łagiszy, trafił się króliczek. Szybko dał się dogonić.

Powrót uświadomił mi dlaczego tak dobrze mi się jechało do pracy :-) Powrót przy ładnym słoneczku ale już znacznie niższych temperaturach niż wczoraj i przy dość zauważalnym wietrze z kierunku zdecydowanie przeciwnego. W jednym miejscu to nawet dość mocną mną zachwiało. Z tego też powodu tempo spokojne, niespieszne a trasa krótka przez Mec, Środulę, Będzin, Zamkowe, las grodziecki, las gródkowski i wykończenie od torów "913".
W domu zrzut plecaka, sakwy na bagażnik i standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Powrót z zaopatrzeniem bez gięcia.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 07:19 czwartek, 27 czerwca 2019 | linkuj Jakoś tego nie zauważyłem. Dalej zatoki przytkane i ogólnie przymulony jestem. Na razie się nie wybieram na większe jeżdżenie. Dobrze, że przynajmniej jest ciepło to mi łagodnie niedyspozycja przechodzi.
gozdi89
| 06:25 czwartek, 27 czerwca 2019 | linkuj Wracasz do zdrowia, siły są na nadgonienie czasu
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!