DPOD
-
DST
50.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
02:34
-
VAVG
19.48km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po sobocie byłem tak zwalcowany, że niedziela spędzona z dala od rowerka. Właściwie to tylko spanie, jedzenie i czytanie. A jeszcze ciągle czuję, że jestem niezregenerowany. Jednak do pracy inaczej jak rowerkiem to nie do pomyślenia przy takiej pogodzie.
Zbieram się w miarę sprawnie i wytaczam o 6:08. Przyjemnie rześko. Dużo słońca. Raczej nie wieje.
Kręcę niespecjalnie intensywnie. Tylko tyle, by się trzymać w czasie. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie i przyjemnie. Na miejscu stwierdzam, że czas dojazdu wyszedł całkiem niezły. Czyli jednak trochę udało się odpocząć. Jednak tydzień będzie tylko dojazd-powrót bo, być może, jak pogoda dopisze, to w sobotę znów będzie akcja górska.
Miało być tylko dom-praca-dom ale nieoczekiwanie wyszło, że dziś powrót z małym objazdem. Początek dość standardowy, przez las zagórski na Reden. Potem Most Ucieczki i bieżnie przy P3 i P4. Ta druga do Kamienia Ornitologa gdzie odbijam na Kuźnicę Piaskową i dalej przez Toporowice do Twardowic. Po drodze kilka skrótów terenowych. Oddawszy, co miałem dowieźć, wracam. Przez Górę Siewierską przetaczam się do Strzyżowic i ul. Kasztanową zaginam do wsiowego Lewiatana na małe zakupy uzupełniające. Potem już zjazd prosto do domu.
Warunki było całkiem niezłe choć wieszczone +30 raczej nie dawało się odczuć. Może to z powodu wiatru, który dmuchał mniej więcej z północy lub północnego wschodu. Nie był zbyt ciepły i trochę miałem go prosto w twarz. Za to było dużo słońca i jak nie wiało na gębę, to było bardzo przyjemnie. Powrót bez sensacji.
Kategoria Praca
komentarze
Musiałem napęd wymienić a dziś się okazało że blaty z przodu też, więc trza czekać na kasę.
Szoson trochę teraz pobryka