limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DP PTTK D

Poniedziałek, 29 kwietnia 2019 | dodano: 29.04.2019

Na niedzielę ICM dawał nadzieję na prawie suchy poranek i na wtedy się szykowałem coś na szybko zakręcić. Jednak jak odemknąłem oka po 5:00 już kapało. I nie przestało aż do dziś. Tak więc niedziela niejeżdżona.

Dziś nawet nie rozważałem innej opcji na dojazd niż rower. Zbieram się umiarkowanie sprawnie. Owijam w warstwy przeciwdeszczowe i wytaczam o 6:10. Pochmurno, pada, lekko wieje ale nie jest tak źle, jak się spodziewałem, że może być.

Trasę zakładam przez Będzin ale dobrze naluftowane koła Mamuta sprawnie niosą i mam dość czasu żeby pojechać przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przelot bez sensacji i spokojny. Na metę zataczam się z rezerwą kilku minut bardziej spocony jak zmoknięty. W butach sucho. W sumie całkiem przyjemny dojazd do pracy.


W ciągu dnia opady nieco się uspokoiły i na spotkanie klubu kręcę po mokrych ulicach i przy nielicznych kropelkach. Docieram bardziej spocony jak mokry. Sprawy klubowe, wesołe gadki i 2 godziny przelatują błyskawicznie. Powrót na zwykłej trasie przez Milowice, Czeladź i Wojkowice. Trochę mżyło i koła podrywały krople z jezdni ale w sprawnej jeździe to nie przeszkadzało. Przyjemny powrót do domu. Strasznie fajnie mi się jeździ na naluftowanych balonach Mamuta :-)


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!