limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

Środa, 24 kwietnia 2019 | dodano: 24.04.2019

Zbieram się sprawniej niż wczoraj i na kołach jestem o 6:07. Warunki nieporównanie lepsze. Co prawda wieje i jest pochmurno, ale wiatr jest omal-że ciepły i nie za bardzo przeszkadzający. Chmury są wysoko i nie zapowiadają deszczu.

Chciałem nieco poterenować na dojeździe ale okno czasowe za wąskie na ekstra manewry i cała trasa asfaltem przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, bez ekscesów dotaczam się na metę ze stratą 2 min. Dziś w użyciu lekkie wdzianko: krótkie spodenki, lekka niegrzejąca bluza. W końcu ma być po południu ponad +20 stopni.


Pogoda powrotna całkiem przyjemna choć jeszcze bez upałów. Trochę wiało jeszcze nieciepłym powietrzem. Chmurki, słoneczko. Spokojnie dało się jechać "na krótko".

Wracam prawie tą samą trasą do centrum Dąbrowy Górniczej. Mam interes w C. H. Pogoria, którego nie załatwiam. Jest jednak rozwiązanie zapasowe. Załatwię to samo w C. H. M1 w Czeladzi. Tak więc przez Ksawerę, wały Czarnej Przemszy i Syberkę przebijam się do celu zapasowego. Tam temat udaje się rozwiązać i mogę już spokojnie i niespiesznie toczyć się do domu.

Korzystam z okazji i podtaczam się pod cmentarz żydowski i stamtąd przeskakuję "94" by dostać się w teren, którego nie opuszczam prawie aż do cmentarza w Psarach przy okazji przetaczając się przez Czeladź, Grodziec i Wojkowice. Od cmentarza chwilę gonię "szoszona". Na skrzyżowaniu się znów spotykamy ale to tylko dlatego, że się nie spieszył. Normalnie pościg fatem za kolarką nie ma zupełnie sensu. Chwilę potem jestem już w domu. Przyjemny i spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!