limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOND

Piątek, 8 lutego 2019 | dodano: 08.02.2019

Rozruch całkiem sprawny. Chwilę jeszcze tracę na przesmarowanie łańcucha i ruszam dopiero o 5:57. Jest przyjemnie, nawet powiedziałbym, że ciepło ale zaskakuje oblodzona trwa. Jakby coś padało i zamarzło. Na jezdniach jest jednak czysto i przyczepnie.

Trasę kręcę, jak ostatnimi czasy, przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, niespiesznie i przyjemnie. W centrum D. G. na rondzie chwila niepewności czy dostawczak zatrzyma się przed rondem. Zatrzymał się. Nie było groźnie.

Na miejsce zataczam się równo o 7:00.


Na powrocie ładne słoneczko aż do zachodu i całkiem ciepło. Nic tylko pozaginać. Kręcę początek dość oklepany przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Potem bieżnią Pogorii 3 na Piekło i bieżnią Pogorii 4 aż do Wojkowic Kościelnych. Od Ratanic ładnie ośnieżone więc była okazja uczciwie pochrupać po śniegu. Wcześniej też ale nie tak fajnie :-)

W Wojkowicach wracam na asfalty i kręcę na drugą stronę "86" a potem wbijam na niebieski szlak do Warężyna. Tu jeszcze okazja trochę pochrupać po śniegu. Potem już tylko asfalty. Przez Dąbie-Chrobakowe do Malinowic i do mojej wioski. Na finiszu zahaczam o wsiowego Lewiatana i doginam obok Dino by wyrobić dzisiejszy dystans. Finisz o pełnych ciemnościach.

Bardzo przyjemnie i spokojnie się jechało. Na P4 kilku rowerzystów. Nawet jeden szosowiec się trafił. Potem po drodze spotykam jeszcze dwóch kolejnych na światłach w Wojkowicach Kościelnych i już z okna w domu widzę najpierw dwóch szosowców a potem jadące z przeciwka dwa światełka kolejnej pary (może to ci z Wojkowic).

Generalnie towarzystwo trochę odmarzło i wyposzczeni "szoszoni" będą teraz nabijać kaemy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!