DPD
-
DST
39.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
14.62km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start nieco dziś obsunięty na 5:58 więc znów bez dziczenia. Na jezdniach warunki dobre. Minimalny ruch powietrza z kierunku bliżej nieokreślonego.
Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą raczej spokojna. Po drodze spotykam dwóch rowerzystów.
Na miejsce zajeżdżam z rezerwą 1 minuty. Przyjemnie się kręciło. Trochę szkoda, że znów zacznie wszystko płynąć. O 12:00 już +4.
Na powrocie chciałem trochę pochrupać po śniegu ale okazji do tego było znacznie mniej niż zakładałem. Chodnik na Lenartowicza tak obsypany solą, że śladu śniegu nie było a kupki tej soli dalej dumnie sterczały. Na ścieżce na Blachnickiego też częściowo odgarnięte a częściowo posolone. Dopiero na górce środulskiej uczciwy śnieg. Zjazd w stronę Plejady i dalej na Pogoń.
Ścieżka do będzińskiej Nerki w części sosnowieckiej niemalże czysta. Na będzińskiej tak na przemian śnieg, lód, czysto. Zamkowe odśnieżone więc tu też zero zabawy. Dopiero las grodziecki pozwala znów chwilkę pocieszyć się śniegiem. Widać jednak, że to już długo nie potrwa. W wielu miejscach zlodowaciały. Przeskakuję na światłach "86" i uciekam w pola i las gródkowski. Chrupiąco.
Od podstawówki w Gródkowie jadę wzdłuż "913" poboczem. Trochę chrupie ale widać że odśnieżali i sypali więc tu też lada moment będzie czysto. Na jezdnię wracam przy tartaku i za torami uciekam w prawo trochę pozaginać . Zakos koło Dino, zakos koło Lewiatana i na wykończenie zagięcie przez Kasztanową.
Powrót spokojny i przyjemny przy czym miałem wrażenie, że dziś jakoś nogi słabiej podają. Zaczynają się też problemy z ciuchami. Rano wdzianko jest w sam raz ale przy lekkich, popołudniowych plusach miejscami zaczynałem się gotować. I teraz albo rano odziać się lżej i trochę mocniej jechać by się rozgrzać, albo ślimaczyć po południu żeby się nie przegrzać. Jak ja bym chciał stabilnych warunków... Pocieszające to, że powroty już bez wsparcia czołówki.
Kategoria Praca