limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Wtorek, 29 stycznia 2019 | dodano: 29.01.2019

Start lekko obsunięty przez operację smarowania łańcucha. Ruszam o 6:00. Na mojej ulicy trochę zlodzonego śniegu ale widziałem już dwie solniczki więc pewnie szybko to spłynie. Zaskakuje mnie wiatr z południa. Dość zauważalny. Na "913" mokro więc jedzie mi się dobrze.

Dziś od razu zakładam trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jest kilka odcinków, gdzie na jezdniach leży zlodzony śnieg. Głównie na tych o mniejszym ruchu. W Dąbrowie Górniczej lekko wyginam by nie stać na światłach na Al. Kościuszki. Zajeżdżam na Legionów Polskich od strony muzeum i dzięki temu mogę kolejne światła przejechać bez stania.

Ścieżka przy Braci Mieroszewskich też nie jest czysta ale przejechać to na Mamucie to nie problem. Na metę zataczam się równo o 7:00. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy. Po drodze widziałem dwóch rowerzystów.


Powrót bez większego gięcia za to z dużym udziałem terenu. Od razu zaczynam od przejazdu przez las zagórski w stronę Redenu. Kawałek asfaltami przez miasto do Mostu Ucieczki i potem bieżnią w stronę Świątyni Grillowania. Przeskok na P4 i znów asfaltami przez Preczów i Sarnów do "86". Przekroczywszy ją zaraz uciekam w teren. Brzegiem Parku Żurawiniec w stronę terenowego łącznika do Strzyżowic i finisz asfaltem do domu.

Przyjemny, spokojny i niespieszny powrót do domu. Docieram już po zachodzie słońca ale jeszcze za względnej jasności.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!