limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPNZD

Piątek, 28 grudnia 2018 | dodano: 28.12.2018

Przy piątku i przed długim weekendem zamulanie przedstartowe. Pierwszy raz od bardzo dawna zaskoczył mnie dziś budzik. Potem też szło leniwie i ostatecznie na kołach jestem o 6:14. Jezdnia przed domem sucha. Wieje bardziej z zachodu jak z południa. Temperatura w okolicach +5. Mało czasu więc kręcę dojazd przez Będzin. Wczoraj trochę pogmerałem przy przedniej przerzutce i dziś widać efekty. Pracuje precyzyjniej i lżej dzięki czemu sprawniej miesza mi się biegami. Drogi, jak można było przypuszczać, pustawe. Jedzie się przyjemnie i spokojnie. W Będzinie, na ścieżkach wzdłuż 11-go Listopada i Kościuszki miejscami rozlewiska. Na Środuli pojawiają się jakoweś kropelki. Na szczęście nie przechodzą w deszcz i na Mec-u już ich nie rejestruję. Na mecie jestem 2 min. po czasie. Biorąc pod uwagę, że musiałem rozpędzać grube koła, to czas i tak nienajgorszy. Zobaczymy jak wypadnie ta trasa latem na tym rowerku :-)

Terenu generalnie unikam ale nie tak do końca. Po asfalcie nie ma tej frajdy na grubej oponce bo jednak trochę trzeba się urobić jak jest pod górkę.  Tak więc na powrocie włączyłem w użycie trochę terenu ale nie tyle, ile bym chciał. Wracam do centrum Zagórza i dalej w stronę Makro. Minąwszy je wbijam w las mydlicki by wyjechać na Warpiu. Potem przez Nerkę i Zamkowe jadę na ścieżkę do Grodźca. Od browaru bokami (z odrobiną wertepków) objeżdżam do ścieżki do Wojkowic. Za Orlenem wbijam w prostą do domu zaczynającą się od kilometra terenu. Na skrzyżowaniu mojej ulicy z "913" skręcam na Będzin i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana po uzupełniające zakupy. Do sklepu docieram jeszcze za jakiej takiej widoczności. Wracam już w ciemnościach. Po drodze, na granicy Mydlic i Warpia, chwilę pokapało ale niegroźnie. Jezdnie generalnie mokre. Wybrane odcinki terenu nawet niezbyt uświnione. W lesie mydlickim ścieżka pokryta liśćmi więc nieco ślisko ale dzięki dużemu kapciowy jechało się szybko i stabilnie. Odcinek terenowy w Grodźcu to dawna lokalizacja toru tramwajowego. Tu nie było problemów. Jechało się nawet lepiej niż na full-u. Ostatni terenowy kawałek w Wojkowicach to slalom między dołkami z wodą. Te wertepkowe odcinki specjalne najbardziej cieszyły. Wrażenie z jazdy jest takie, że dopiero tam rowerek idzie jak marzenie. Na asfaltach, nawet na zjazdach to nie to... Jeśli prognoza się sprawdzi, to jutro dłuższy objazd głównie terenowy :-]


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!