limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPND

Czwartek, 27 grudnia 2018 | dodano: 27.12.2018

Jako, że na dworze ciepło, jak na grudzień, to zbieram się niezbyt spiesznie. Na kołach jestem o 6:07. Jezdnie mokre. Wieje jakby z południa albo południowego zachodu. W powietrzu jest jakowaś wilgoć osiadająca na okularach i pogarszająca widoczność. Kręcę bez ciśnienia trasę asfaltową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Na drogach pustawo zarówno pod względem samochodów jak i rowerzystów. Na Zielonej od kilku dni jest już nowy dywan. Rozłożyli go od tablicy Dąbrowy Górniczej do ronda i w stronę Preczowa. Jeszcze tylko trochę łat zostało od tablicy do mostu na Czarnej Przemszy. Ten odcinek chyba należy do Będzina. Może też go kiedyś zrobią. Generalnie jedzie się teraz tędy znacznie lepiej. Na miejscu jestem z minutą obsuwy. Przy końcu jazdy jakby zaczynało padać, co zgadzałoby się z prognozami ICM-u. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

W powrót ruszam na kierunku las zagórski. Dość szybko zacząłem zastanawiać się czy to był dobry pomysł. Niedawne resztki śniegu i świeże deszczyki spowodowały w lesie bagno. Miejscami było tak miękko, że tył nie miał żadnej przyczepności. Zaliczyłem też niegroźną glebkę. Próbując objechać głęboką koleinę ześliznąłem się bokiem do tejże kładąc się na lewo. To mi zapaliło wszystkie czerwone lampki alarmowe i dalej jechałem już bardzo ostrożnie. Przy czym wygrzebawszy się z koleiny musiałem jakieś 100m przejść z buta bo nijak nie mogłem wystartować. Uciekały mi koła, uciekały nogi. Dopiero na trawie znów dało się ruszyć. W sumie las zagórski był najbardziej mokry. Przez Reden jadę w stronę Mostu Ucieczki i do parku Zielona. Stamtąd na czarny szlak do Łagiszy i dalej w pola w stronę Stachowego. Stamtąd dalej polami do szlaku żółtego i tymże do ul. Szkolnej. Finisz asfaltem. Niby mogłem jeszcze poterenować ale miałem już serdecznie dość taplania się w błocie. Rower uflejany, buty oblepione liśćmi i igłami, oraz błotem, na mundurze zrobił się dodatkowy deseń bryzgów, z błota. W domu robię Mutantowi mycie. Sporo tego błocka było. Tak z 1/3 drogi przy czołówce. Przejazd jednak zaliczam do przyjemnych. Nie padało, wiatr też nie przeszkadzał, temperatura lekko na plusie. Jutro chyba jednak teren odpuszczę. Dopóki to nie powysycha lub nie zamarznie to w grę wejdą asfalty i ścieżki rowerowe.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 16:24 piątek, 28 grudnia 2018 | linkuj Hydrauliczne tarczówki. Dobrze trzymają. Jak zablokuję tylne koło to mam wrażenie jakby ktoś deskę włożył :-) Taki efekt i taki odgłos.
gizmo201
| 15:44 piątek, 28 grudnia 2018 | linkuj Jakie masz heble, bo jak rozpędzisz bydlaka to wiesz ...
limit
| 06:27 piątek, 28 grudnia 2018 | linkuj Fakt. Mało się nimi teraz przejmuję. Ugięcie opony prawie jak amorów w Rzeźniku :-) Choć znaczenie ma też to, że prędkości mniejsze.
gizmo201
| 20:49 czwartek, 27 grudnia 2018 | linkuj Teraz to ci krawężniki nie straszne na takich kapciach
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!