limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDNZD

  • DST 39.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:03
  • VAVG 19.02km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 grudnia 2018 | dodano: 03.12.2018

"Cieplej" się zrobiło i od razu włączyło mi się zamulanie. Na kołach jestem o 6:11. Jezdnie niegroźnie mokre, wiatr mniej więcej z południa, temperatura ponad +5 stopni. Ogólnie niezłe warunki do jazdy. Kręcę trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Wszystkie światła po drodze robiły mi dziś pod górkę co przełożyło się na gorsze tempo. Mógłbym też powiedzieć, że wiatr dołożył swoje ale prawda jest taka, że mi się po prostu słabo jechało. Nie miałem ani krzty chęci do naginania. Ostatecznie na mecie jestem 5 min. po czasie. Ogólnie przejazd przyjemny i spokojny.

W ciągu dnia coś tam delikatnie kapało i drogi dalej mokre. Jest też jakby więcej chmur i wciąż nieco wieje. Dziś powrót na kierunku do Będzina (przez Mec i Środulę). Wpadam do centrum ubezpieczeniowego przedłużyć OC rowerowe ale na szybko nie udaje mi się załatwić tematu więc zostawiam sprawę do popchnięcia i ruszam dalej do domu. Kręcę przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca, potem bokami na ścieżkę do Wojkowic i prostą spod Orlenu do domu. Tu zostawiam plecak, zarzucam sakwy na Błękitnego i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Potem zjazd z balastem do domu z lekkim doginaniem do dzisiejszego wyniku. Wracało się przyjemnie i spokojnie. Trochę tylko irytował lekki niedobór luftu w kołach, który to uzupełniłem po zakończeniu jazdy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!