limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOND

  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:03
  • VAVG 19.51km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 października 2018 | dodano: 31.10.2018

Zebrało mi się na wyginanie na dojeździe. Zaczynam o 6:09 po szybkim smarowaniu łańcucha. Niebo bezchmurne. Nie wieje. Odczuwalnie jest chłodniej niż wczoraj i to przynajmniej o 10 stopni. W użycie idą długie spodnie i cieplejszy podkład pod bluzę oraz czapka. Ruszam w stronę Wojkowic. Mimo, że po drodze będę miał cmentarz w Psarach i potem na Środuli w Sosnowcu na razie nie spodziewam się tam jeszcze młynu. Przy wojkowickim Orlenie zmieniam kierunek na Grodziec wykorzystując do tego ścieżkę rowerową. Potem bokami, obok kolba.pl, objeżdżam wzgórze Dorotki i wbijam na ścieżkę spod browaru na zamkowe. Przez osiedle przebijam się do Nerki i zaraz potem w stronę Lidla gdzie wbijam na ścieżkę na 11-go Listopada. Tu już jestem na zwykłej trasie. Co prawda planowałem, że jeszcze powyginam, ale orientuję się, że nie mam już na to czasu. Trudno. Trzeba mi będzie przebić się przez wahadło przy środulskim cmentarzu. Kiedy jednak tam docieram okazuje się, że wahadło zniknęło. Zniknęły też drzewa przy cmentarnym murze razem z chodnikiem. Czyżby mieli tu zrobić jakiś solidny remont jezdni? Przydałoby się bo tu dziura na dziurze i po deszczach rozlewiska. Dzięki temu, że nie muszę stać udaje się wyrobić w czasie i na miejsce dotrzeć równo o 7:00. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Na wylocie ładne słoneczko, raczej bezwietrznie ale tak średnio termicznie. Modyfikuję wdzianko pod te warunki wrzucając pod bluzę lekką koszulkę a spodnie zamieniam na spodenki. Pod kask bandanka zamiast czapki i jakoś da się jechać. Nie mam ochoty dziś przepychać się z samochodami z powodów wiadomych. Ruszam od razu w stronę lasu zagórskiego. Drażni mnie jednak głośna praca tylnej przerzutki i tylnego hamulca. Gdzieś musiały połapać syf albo coś się rozregulowało. Przystaję w spokojnym miejscu i robię szybkie rzuty "okami". W efekcie czyszczę kółeczka od przerzutki i reguluję zacisk hamulca. Od razu rowerek toczy się ciszej. Teraz już spokojnie, niespiesznie kręcę spacerek przez las. Ostatnie opady trochę namoczyły część dróg i w kilku miejscach koło tylne uciekało na miękkim albo mokrych liściach. Jechało się jednak ten kawałek fajnie. Potem musiałem przebić się przez Reden i tu było widać natłok pojazdów. Przemykam się jednak sprawnie i kręcę w stronę Mostu Ucieczki. Jak na razie bez problemów. Kiedy przekraczam Most już jestem spokojny. Bez problemów kręcę przez Zieloną na czarny szlak do Łagiszy i potem dalej do Sarnowa. Przekraczam "86" na światłach. Wjazd do piekarni po ekstra kalorie i z zapasem kręcę w stronę domu. Coś mnie jednak ciągnie do wyginania i jeszcze zaliczam odbicie na ul. Kasztanową, potem do Strzyżowic na Belną i ostatecznie wracam na "913". Stąd już wracam do domu. Robi się coraz ciemniej i chłodniej. Wyszedł przyjemny i spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 12:06 środa, 31 października 2018 | linkuj Po Sosnowcu kopią dość gęsto ale i są potem tego pozytywne efekty. Jeździ się lepiej, płynniej.
amiga
| 11:40 środa, 31 października 2018 | linkuj Smarowanie łańcucha też dzisiaj zaliczyłem. Gdy wczoraj wracałem prosił o to bardzo. Jeszcze tylko gdy będę wracał wypadałoby umyć rower.... Po jeździe lasami wygląda dość ciekawie ;)

O poranku na cmentarzach jest jeszcze spokojnie, gorzej będzie wieczorem. Z remontami to może jeszcze efekt wyborów. Zresztą co by nie mówić to za rok są kolejne. Trzeba się znów wykazać ;) Ale.. jeżeli remont jest zaplanowany z głową to wielkich problemów nie ma. Gorzej gdy w tym samym czasie nagle zaczynają rozkopywać wszystkie ulice....
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!