limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 19.64km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 października 2018 | dodano: 23.10.2018

Start nocny ale w lepszych warunkach niż wczoraj. Odczuwalnie jest cieplej bo nie ma mgieł. Tylko jakaś śladowa wilgoć na jezdniach. Nie czuję wiatru więc albo wspomagający albo prawie żaden. Ale to ma się zmienić po południu. Trasa jak zwykle przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Na rondzie w centrum znów jakiś gamoń wpada od strony Będzina w ogóle nie zwalniając. Gdyby nie to, że razem z rowerzystą, który jechał przede mną, uważnie obserwowaliśmy tamten kierunek to by nas zgarnął jak nic. Dziś małe wygięcie pod ścianę płaczu czym dorzucam sobie kilkaset metrów dojazdu ekstra. Oczywiście wcale mnie to nie martwi :-) Na standardową trasę wracam na światłach na Alei Róż. Reszta drogi bez sensacji. Na miejscu jestem z zapasem kilku minut. Przyjemny dojazd do pracy.

Powrót zapowiadał się na mokro. Trochę nadziei miałem, że jednak uda się na sucho, kiedy o 14:00 wciąż nie padało. Niestety tylko nieco się to przesunęło i pierwsze krople pojawiły się przed 15:00. Jadę w kropli. W centrum Zagórza zamierzałem skierować się w stronę lasu na Mydlicach ale zniechęcił mnie dość intensywny ruch na drogach. Ścieżką toczę się na Mortimer i potem na Reden. Tu na chwilę przystaję założyć pokrowiec na plecak bo deszczyk jakby lekko przyspieszał. Przez Most Ucieczki przetaczam się na Zieloną i na czarny szlak do Łagiszy. Potem już prosto przez Sarnów do mojej wioski i do domu. Przyjemnie nie było ale strasznie jakoś też nie. Wiatr niosący kropelki zacinał w twarz ale samych kropelek nie było zbyt wiele. W każdym bądź razie w butach miałem sucho. Pytanie jak będzie jutro. Na starcie ma mi nie padać ale za to solidnie wiać. Mimo to mam wielką ochotę zawalczyć.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!