limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Do Katowic

  • DST 56.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 19.09km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 października 2018 | dodano: 12.10.2018

Znów wyszło tak, że musiałem potoczyć się do Katowic. Zbieram się na koła około 12:35. Jest przyjemnie jak się stoi. Jak się jedzie, zwłaszcza w kierunku południowym, to lekko wieje. Na szczęście słoneczko ratuje sytuację i można spokojnie wystąpić we wdzianku "na krótko".

Trasa do celu bez udziwnień, maksymalnie krótka czyli kolejno: Wojkowice, Przełajka, Bańgów, Plac Alfreda, Pętla Słoneczna, Plac Wolności.

Załatwiwszy sprawę rozpoczynam odwrót. Wracam do Placu Wolności i stamtąd kieruję się w stronę Chorzowa ul. Gliwicką. Na Załężu odbijam w stronę parku w Chorzowie. Przetaczam się jego trasami rowerowymi w stronę Starego Chorzowa i dalej do Piekar Śląskich. Tam już jestem w znajomym terenie.

Piekary opuszczam na rzecz Bobrownik, które w zasadzie tylko muskam i zaraz jestem w Wymysłowie. Wbijam do lasu po wschodniej stronie zbiornika Kozłowa Góra. Początkowo kieruję się prosto do Rogoźnika ale po drodze uległem urokowi poprzecznej autostrady przez las i tym sposobem zrobiłem kilka kilometrów w terenie i po lesie. Bardzo przyjemnie się tam kręciło. Prawie zero ludzi. Dobra droga. Ciepło. Ładne kolorki na drzewach. Żadnej presji czasowej. Kilka razy przystaję strzelić foto.

Wytaczam się w końcu z lasu jak planowałem w Rogoźniku. Przejeżdżam pod A1 i przeskakuję równoległy asfalcik łączący Siemonię z Dobieszowicami. Leśnym singielkiem i potem wzdłuż jeziorka docieram do tamy na rogoźnickim zbiorniku. Wracam na asfalty już kierując się prosto do domu. Kilka pagórków, Strzyżowice i jestem w domu.


Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!