limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Dookoła opolskiego dzień 2

Środa, 26 września 2018 | dodano: 26.09.2018
Uczestnicy

Zbieramy się prawie sprawnie i startujemy o 8:30. Za oknem piękne słoneczko przywodzące na myśl miłe ciepełko. Nic z tego. Kiedy tylko wyszliśmy z budynku okazało się, że jest może +7 max. Para z ust buchała. Trzeba było się doubierać. Wracamy do województwa opolskiego i kierujemy się do Baborowa. Na razie kręci się dobrze ale to zmyłka.

Kolejna miejscowość na liście to Kietrz. I tu zaczynają się schody. Na początek doubieramy się bardziej bo jednak wiaterek nie jest za ciepły. Kiedy obieramy kierunek okazuje się na dodatek, że jest całkiem silny i całkowicie na twarz. Zapowiada się ciężka walka bo kierunek będziemy musieli utrzymać przez jakiś czas.

Umilamy sobie przejazd częstymi przerwami przy tablicach miejscowości strzelając wesołe foty w ich obecności. Daje to też trochę wytchnienia nogom. U mnie objawia się to tym, że dziś nie dało się we znaki lewe kolano mimo tego, że trzeba było momentami nieźle cisnąć by przemóc wiatr i podjazdy.

Walcząc z wiatrem przemy do Pilszcza. Średnia podła, wysiłek ogromy, kilometry nawijają się bardzo mozolnie. Gdyby nie tablice to byłaby mordęga. Osiągnąwszy ten punkt kierujemy się kolejno do Branic. Wiatr nic nie odpuszcza. Nawet na zjazdach jest tragicznie. Trzeba dokręcać by nie stanąć w miejscu.

W Branicach mieliśmy zjeść obiad ale była tylko pizzeria, która oprócz pizzy miała w repertuarze jeszcze tylko hamburgery i zapiekanki. Nie nasz klimat. Ratujemy się suchym prowiantem skonsumowanym w szczerym polu obok zagonu gotowej do zbioru kukurydzy i przy dźwiękach trąbki żałośnie zawodzącej przy okazji pogrzebu na pobliskim cmentarzu.

Jako tako naładowani paliwem jedziemy w kolejny zakątek województwa. Tym razem do Opawicy. Walka z wiatrem trwa. Zabawa przy tablicach też :-) Udaje nam się znaleźć potwierdzenie w Opawicy, czego nie udało się dokonać w Pietrowicach.

Dzień jeszcze się nie kończy ale zakładamy, że nocleg robimy w Głubczycach. O dziwo, od Opawicy jedzie się fantastycznie. Na początek zjazd, podem długi podjazd i jeszcze dłuższy zjazd. Gdyby nie dziury to by można go przecisnąć przy średniej ze 40km/h. Ale i tak jest bajka w porównaniu do poranka i popłudnia.

Udaje się nieco podbić średnią mimo kilku postojów i zabaw przy tablicach. Czasem też coś innego aparat zgarnął. Zwiedzanie jednak nie wchodzi w grę. Głubczyce osiągamy po 18:00. Nim się obkupujemy zapada zmrok. Uderzamy do pobliskiego hostelu. To akademik i we wrześniu nie ma już wolnych miejsc. Trudno. Jest hotel Domino. Kręcimy tam w ciemno ale po drodze rzucają nam się w oczy światła po lewej i zajeżdżamy. Wygląda, że tanio nie będzie. Marcin idzie zrobić zwiad. Jeszcze drożej niż poprzedni nocleg ale po telefonie do Domina okazuje się, że jednak taniej. Zostajemy.  Już nam się nie chce kręcić.  Poza tym "zaoszczędziliśmy" na obiedzie więc można "zainwestować" w nocleg ;-p

Ogólnie dzień optycznie przyjemny, termicznie słaby a o wietrze lepiej nie mówić.  Mimo tego humory nam dopisują i jest ochota na jazdę. Jeśli wiatry się uspokoją to powinno pójść sprawniej.


Link do pełnej galerii




Po noclegu w śląski wracamy do opolskiego.


Rozkręcamy "tablicowanie".


Przy ruinach zamku w Kietrzu też odrobina fantazji uruchomiona.


Niestety nie było czasu na partyjkę szachów.


"Tablicowanie" po niezłym podjeździe.


Wieże na horyzoncie to już chyba Czechy.


Ze względu na RODO ochrona wizerunku ;-p


Dystansowo słabiej ale to dlatego, że sporo czasu zabiera potwierdzanie się.



Kategoria Kilkudniowe


komentarze
limit
| 17:36 czwartek, 27 września 2018 | linkuj 19:00. Ciemno. Robi się zimno. Masz pod nosem lokal to się odechciewa jeżdżenia i szukania. Mam się na wyjazdach dobrze bawić a nie robić za księgowego i szarpać się o każdy grosz. W końcu czasem można poudawać, że się korzysta z "luksusu" ;-) Po hotelach na razie nie nocujemy ale standard trafia nam się całkiem spoko i wołana cena go usprawiedliwia.
amiga
| 07:14 czwartek, 27 września 2018 | linkuj Drogi hostel? Niemożliwe... Ile w takim razie żądają od osoby? Patrzeliście na agroturystyki w okolicy? Mamy to trochę przećwiczone i często okazuje się, że kilka minut jazdy od centrum można się przespać za przysłowiowe gorsze.... choć nie ukrywam mieliśmy wtopy gdzie za osobę zostawiliśmy po 60 zł za zero luksusu... ale niż nie było ani czasu ani sił szukać czegoś innego.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!