limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPZDZDZD

  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 sierpnia 2018 | dodano: 03.08.2018

Rozruch sprawny ale ruszam dopiero o 6:15 bo jeszcze chwilkę zajęło mi zrywanie papierówek na małe conieco do pracy. Wciąż jest przyjemnie o poranku. Toczę się bez ociągania ale też i bez ciśnienia. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przebiega spokojnie. Na miejsce zataczam się z dwuminutową obsuwą.

Przyjemne ciepełko trwa. I oby tak jak najdłużej. Dziś powrót na kierunku do Będzina więc standardowo po drodze Mec i Środula. Parkuję na chwilę przy będzińskim Kauflandzie i robię rundę zakupową. Potem turlam się do domu przez Łagiszę i Sarnów. Tu rozładowuję plecak, zakładam sakwy i robię standardowe zagięcie do Lewiatana. Tu druga runda zaopatrzeniowa. Z ładunkiem staczam się do domu. Tu też odkrywam, że zapomniałem zabrać torbę, którą położyłem sobie na ladzie obok sakw, żeby jej nie zapomnieć. Tak więc zostawiam nierozpakowane zakupy i robię powtórkę zagięcia do Lewiatana. Z torbą zjazd do domu. Przyjemnie się jeździ. Pasują mi te temperatury jak nigdy. Szkoda tylko, że na Srebrnym nie mogę przycisnąć. Zdecydowanie jak będę miał do odbioru Błękitnego to Srebrny idzie na modernizację.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!