limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 19.64km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 lipca 2018 | dodano: 20.07.2018

Rozruch sprawny i z zapasem czasu ale po sprawdzeniu prognozy zaczynam celowo opóźniać. Radary mówią, że od Tarnowskich Gór przeleci jeszcze krótka fala deszczu a potem ma już być ok. Tak więc czekam. Przestaje padać nieco po 6:00. Robię przepak z zestawu gumowego na konwencjonalny i ruszam w drogę. Jest 6:22. Od razu kręcę z uczuciem. Że dziś na full-u to nieco to ułatwia sprawę bo mogę się mniej przejmować dziurami, krawężnikami i innymi nieciągłościami i przeszkodami. Jadę kolejny raz przez Będzin. Do izby wytrzeźwień średnia 25km/h. Potem jednak spada bo przeskoczenia jest kilka podjazdów. Ostatecznie na mecie jestem z 2 minutami straty. Na łeb mi nie nakapało ale i tak jestem mokry. Przynajmniej raz porządnie nabrałem wody do butów. Poza tym fontanna kropelek wyrzucana spod przedniego koła nie raz mi poleciała na gębę. Ale nic to. Po południu ma być pięknie i to mnie trzymało na dojeździe. Tak w ogóle to mknęło się całkiem przyjemnie.

Prognoza się sprawdziła. W ciągu dnia wychynęło zza chmur słońce i tak mu zostało. Chmurki zamieniły się w białe baranki. Wiaterek nawet jeśli jakiś był to tak nieuciążliwy, że go nie zauważyłem. Wracam sobie tempem niespiesznym początkowo asfaltem przez Mortimer i Reden pod Most Ucieczki. Akurat na skrzyżowaniu rozkraczył się był dźwig. Na parkingu przy molo widzę sporo samochodów więc odpuszczam bieżnię i skręcam w stronę Zielonej. Mostek na wjeździe rozebrany. Ktoś wrąbał tablicę informacyjną do wody robiąc sobie przeprawę. Zrobiła się przy tej okazji mała dyskusja bo jednych to bulwersowało a inni uważali, że żadne wielkie halo się nie stało. Powiedziałem swoje i ścieżką objechałem to sobie terenem aż do ronda i wróciłem na asfalt. Objechałem teren parku ogrodzony jako plac robót i wbiłem na mostek na Czarnej Przemszy by przedostać się na czarny szlak do Łagiszy. Potem jego przedłużeniem jadę w stronę lasu gródkowskiego i dalej przez pola do Psar. Potem jeszcze lekkie zagięcie przy Dino i do domu. Bardzo miła odmiana w pogodzie. Powrót, mimo kilku błotno-kałużowych odcinków, bardzo przyjemny.


Kategoria Praca


komentarze
amiga
| 19:21 piątek, 20 lipca 2018 | linkuj Po południu pogoda była rewelacyjna, aż chce się żyć, po tych depresyjnych kilku dniach w końcu wyszło słońce...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!