limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 34.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 17.89km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 lipca 2018 | dodano: 17.07.2018

Zbieram się w miarę sprawnie i ruszam o 6:06. Mając w zapasie kilka minutek tempo obieram spacerowe.Na niebie dywan chmur. Wieje ale chyba dla mnie korzystnie bo jakoś nie zauważam oporu powietrza na dojeździe. Jest w sam raz na zestaw krótki. Na drogach tak sobie ale ogólnie spokojnie. Toczę się przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Im bliżej celu tym bardziej mi się chce spać. Tuż przed metą dosięga mnie kilka kropelek. W zapasie mam 5 min. Przyjemny dojazd do pracy.

Powrót nie uszedł mi na sucho. Startuję przy minimalnej kropli w stronę Mecu i dalej na Środulę. Drogi moc zlane przez całodniowe opady więc gdzie tylko mogę jadę chodnikami i ścieżkami, zwłaszcza jeśli są z kostki albo płyt. Jest na nich znacznie mniej wody. Niestety na zjeździe ze Środuli znów opad się rozpędza i ponad 10 min. stoję pod wiaduktem "94" i czekam aż zelżeje. Potem już bez przerw ale w tempie ślimaczym i przy obecności drobnego deszczyku napadowego przez Stary Będzin, Nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków zawijam do domu. Ostatecznie nie zlało mnie poważnie ale przyjemnie było tak średnio. Miałem jeszcze zrobić zagięcie do wsiowego lewiatana ale lunęło więc z rowerkiem na dziś koniec. Na jutro cięższe podkowy i chyba Srebrną Strzałą.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!