limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 19.27km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 lipca 2018 | dodano: 16.07.2018

Rozruch taki sobie i na kołach jestem o 6:09. Jest w miarę przyjemnie. Minimalny podmuch. Trochę chmur, trochę słońca. Kręcę bez ciśnienia bo jest zapas czasu a też wychodzi zmęczenie po wyjeździe. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Ruch umiarkowany więc jedzie się spokojnie. Na wysokości betoniarni w Łagiszy kontrola trzeźwości. Tym razem zostałem zaliczony do targetu ale nie przyłączyłem się do finansowania budżetu. Na Zielonej wyskakuje mi przy Przemszy króliczek ale okazuje się, że nie ma za kim ganiać bo nawet nie podnosząc kadencji i tak go wyprzedzam. Reszta drogi bez sensacji. Na miejscu mam 6 min. zapasu. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Startuję w powrót przy lekkich kropelkach i asfalcie zlanym ulewą. Trzymam się chodników bo na nich jakby mniej wody. Przed centrum Zagórza zaczyna rzęsiście padać ale udaje mi się nie zmoknąć dzięki pobliskiej wiacie przystankowej. Opad trwa krótko i mogę jechać dalej. Przez Mortimer kieruję się do parku Hallera dalej trzymając się chodników. Potem do C. H. Pogoria załatwić jeden zakup i z balastem niezbyt ciężkim ale powierzchniowo dużym ruszam w powrót do domu. Przez "dworzec kolejowy" kręcę w stronę Zielonej i czarnego szlaku do Łagiszy. Potem Sarnów i prosta do domu. Tempo niezbyt spieszne bo balast miejscami działał jak żagiel i hamował zauważalnie. Reszta drogi już bez opadów i w przyjemnej temperaturze. Po wyhasaniu w świętokrzyskim na razie brak zacięcia do intensywniejszej jazdy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!