limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Kurozwęki - powrót

  • DST 173.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 09:57
  • VAVG 17.39km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 lipca 2018 | dodano: 15.07.2018
Uczestnicy

Wczoraj odbyło się oficjalne zakończenie zlotu UECT i PTTK ale dziś jeszcze jest w palnie trasa zdrojowa. My jednak z niej rezygnujemy na rzecz powrotu do domu. Skład wracający powiększony o jedną osobę, Marcina. Reszta jedzie samochodami.

Jak się okazało, nasz powrót to była walka na wielu frontach. Przede wszystkim walka z silnym wiatrem z zachodu. Spowalniał nas poważnie aż do Pilicy. Walka również odbyła się na froncie opadów. Ruszamy z Kurozwęk z lekkim poślizgiem wpasowując się w moment po deszczu. Jadę ubrany „na krótko” ale krótko. Na drodze do Szydłowa, gdzie miał na nas czekać Marcin, zaczyna padać. Chwilę walczę w tym, w czym ruszyłem, ale się po prostu nie da. Najpierw zakładam bluzę z długim rękawem a nieco później drugie spodenki. Jest niby lepiej ale warunki podłe. Co chwilę albo rzęsisty deszcz albo solidna ulewa. I z reguły nie ma się gdzie schować. Wkrótce mamy w butach bagno, wdzianka przemoczone. Jednak jedziemy.

Przed Chmielnikiem spotykamy się z Darkiem i Krzysiem, którzy zabierają od chłopaków trochę balastu a zostawiają trochę wdzianek na wszelki wypadek. Ja postanawiam dalej jechać z sakwami. I tak się toczmy.

W bólach dobijamy do Pińczowa. Jesteśmy wykończeni. Zasiadamy na rynku do szybkiego, ciepłego posiłku. Wciągam rosołek i kawę. Pomaga i rozgrzewa. Ruszamy dalej. Za miastem znów nas dopada opad. A już prawie udało się nieco podeschnąć. Cały czas też gdzieś na horyzoncie widać, że leje.

Gdzieś po 50km rwie mi się jedna szprycha w tylnym kole. Akurat jednak pada i jestem na podjeździe więc sprawdzam to kilka km dalej. Urwana przy piaście więc da się wykręcić. Gdzieś przed 70km pada druga. Jestem zły. Zły bo defekt, zły bo głodny, zły bo mokry i zły bo tak.

Zjeżdżamy na pole. Mam zamiar wymienić wyłamane szprychy ale akurat lokujemy się na drodze chmury ulewowej. Szybko się zwijamy ale i tak nas okapuje. Na niedalekim przystanku autobusowym robię serwis. Poszło nawet sprawnie więc ruszamy dalej.

Zaczynamy się rozglądać za okazją do obiadu ale w okół pustki. Musielibyśmy znacznie zboczyć. Jedziemy więc dalej zaplanowaną trasą na Żarnowiec i Pilicę. Przed żarnowcem znów nas dopada lekki opad i solidny wiatr ale udaje się je przesiedzieć na przystanku. Walczymy dalej brnąc pod wiatr i pod górę do Pilicy.

Tu zasiadamy do późnego obiadu „U Ryśka”. Niedrogo, smacznie i dużo. Do tego browarek. Ciężko się ruszyć ale rady nie ma bo czas ucieka. Jest już sporo po 19:00 a my mamy około 60km do przekręcenia.

Wybieramy trasę przez Chechło bo przez Podzamcze obawiamy się dużego ruchu i podjazdów. Niestety na trasie do Chechła też one są ale droga dość spokojna. Nim tam docieramy zachodzi słońce. Ostatnie foto przy wielbłądzie i usiłujemy gnać dalej.

Ostatni wspólny postój wypada nam w Łośniu, niedaleko Kosmicznej Bazy. Siedzimy chwilę na przystanku, posilamy się i uprawiamy śmiech przez zaciśnięte zęby. W końcu się żegnamy i za rondem rozjeżdżam się z chłopakami. Kręcę mozolnie powrót. Jeszcze 22km i będę spał we własnym łóżku. Najpierw jednak te 22km.

Jedzie się ciężko. Zmęczenie sprawia, że tempo sukcesywnie spada. Osiągam jednak w końcu Piekło, objeżdżam P4 i przez Preczów i Sarnów docieram do mojej wioski. Po drodze wskakuję jeszcze do sklepu po trochę świeżych warzywek i kilka innych wiktuałów a potem już jadę ostatnie 2,5km do domu.

Dzień ciężki choć jest i satysfakcja, że udało się jednak powrót wykonać mimo przeciwności aury i losu. Jak jednak Tadek powiedział, jeśli ponownie nam się coś takiego trafi, to szukamy noclegu i jedziemy to na 2x.



Link do pełnej galerii


















Kategoria Kilkudniowe, Serwis, Szprycha


komentarze
limit
| 17:05 środa, 18 lipca 2018 | linkuj Zgadza się. Bardzo wygodny. Szkoda, że nie robią w ten sposób wszystkich przejazdów dla rowerów :-)
DARIUSZ79
| 13:41 środa, 18 lipca 2018 | linkuj Znajome okolice a ten wjazd na kładkę to pewnie w Wodzisławiu przy trasie S-7 ??????
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!