limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Kurozwęki - trasa bagienna i zakończenie zlotu

  • DST 86.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:29
  • VAVG 19.18km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 lipca 2018 | dodano: 15.07.2018
Uczestnicy

Dziś trasa krótka a potem zakończenie. Po wczorajszym wyjeździe do Sandomierza i nieco dłuższej nasiadówie z okazji dołączenia do nas Marcina i Marka, dziś rano ciężko się zebrać. Do tego, podobnie jak wczoraj, start trasy przesunięty o godzinę wcześniej, na ósmą.

Zbieramy się opornie. Tadkowi udaje się ruszyć z grupą. Ja i Paweł mamy obsuwę o wielkości około 20 min. Gonimy grupę w stronę Szydłowa po kolei wyprzedzając co chwilę kolejnych jeźdźców. Przelatujemy przez Szydłów wciąż wyprzedzając kolejnych rowerzystów. Trzymamy się cały czas trasy.

Ostatecznie w Chmielniku doganiamy tych, którzy wyruszyli na pół godziny przed startem grupy zasadniczej. Jakoś umykają nam osoby przewodników. Czekamy jednak na rynku na tyle długo, że w końcu zjawia się i przewodnik, który podprowadza grupę pod synagogę, gdzie przygotowany jest pit-stop. Długo tam nie zabawiamy i we trzech: Tadek, Paweł i ja, kręcimy swoim tempem dalej trasę.

Po drodze albo jedziemy z kimś, albo kogoś wyprzedzamy i tak toczymy się aż do Smykowa. Tu czeka na nas suchy prowiant. Tu też chwilę grzejemy się w słoneczku. Większość trasy za nami więc nie ma już potrzeby cisnąć. Toczymy się swoim tempem do Rakowa, gdzie zajeżdżamy do poznanej niedawno restauracji na kawę i ciepłą zupę.

W tym czasie przelatuje drobny deszczyk, po którym ruszamy. Daleko już nie mamy ale i tak na kilku zjazdach i podjazdach dajemy z siebie sporo. Chwilę poświęcamy na foto na zaporze w Chańczy. Potem jeszcze trochę marudzenia wokół zagród z bizonami przy pałacu. Na bazę staczamy się nieco po 15:00. Tu smaczne żarełko przygotowane przez Andrzeja i Krzysia a potem idziemy na oficjalne zakończenie zlotu.

Tu sporo gadania i wręczania okraszonego przelotnymi deszczami i występami grup ludowych. Zwijam się dość szybko bo chcę nieco odpocząć. Chłopaki zostają dłużej.

Dzień jeżdżeniowo krótszy ale intensywny. Dziś połowa trasy pod niezły wiatr. Nie było też za ciepło więc trochę w kość dało.



Link do pełnej galerii

















Kategoria Kilkudniowe


komentarze
limit
| 18:27 poniedziałek, 16 lipca 2018 | linkuj No fakt! Jakbyś kopa wydzielił, to strach się bać. Człowiek by w locie z głodu zmarł ;-p
pablo84
| 18:01 poniedziałek, 16 lipca 2018 | linkuj ale mam napompowaną nogę na podjeździe hehe
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!