Kurozwęki - trasa klasztorna
-
DST
80.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
04:41
-
VAVG
17.08km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszym dojeździe dziś wybieramy trasę regeneracyjną na jakieś 70 km. Dokładnie trasa na śladzie. Jako, że wpis uzupełniam po wprowadzeniu nieco napojów chmielowych to detale ciężko z pamięci wydobyć. Na pewno był po drodze klasztor i pustelnia. Potem postój przy szkole gdzie uraczono nas ciepłą fasolówką i innymi artykułami wspierającymi. Potem lekkim zakolem docieramy do Szydłowa, gdzie chwilę czasu spędzamy na zamku stemplując się i focąc. Na koniec wracamy do Kurozwęk na obiadek. Wrażenia z tego takie sobie i decydujemy, że następny obiadek zdecydowanie w innym miejscu.
Ogólnie dzień przyjemny. Słoneczko ładnie przyświecało ale obyło się bez przygniatających upałów. Trochę miejscami przyszło powalczyć z wiaterkiem. Nie przeszkadzał jednak jakoś szczególnie. Najbardziej męczące było tempo. Jednak duża grupa porusza się zdecydowanie wolniej. W którymś momencie zaczęliśmy z Krzysiem specjalnie zostawać w tyle. Kiedy grupa osiągała horyzont ruszaliśmy w pogoń by jechać za nimi swoim tempem. Po dogonieniu grupy i dogonieniu prowadzących znów zjeżdżaliśmy na pobocze i czekaliśmy aż zostaniemy wyprzedzeni. Dzięki temu dało się jakoś wspólną jazdę przecierpieć. Przed Szydłowem jednak jedziemy już we własnym, klubowym składzie.
Od wczoraj też miałem w rowerku obecne jakoweś stukanie. Dziś nasiliło się zauważalnie i w końcu na jednym z postojów zalewam suport, pedały i łańcuch smarem. Odgłosy znikają co bardzo mnie cieszy bo działały zdecydowanie denerwująco. Mam nadzieję, że nie wystąpi żadna awaria. Jednak myślę o tym, że jak będzie okazja to kupię sobie zapasowe pedały. Właśnie je podejrzewam o owe stukanie. Mają swoje wykręcone i mogą być na granicy czasu życia.
Link do pełnej galerii
Kategoria Kilkudniowe