limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 11 czerwca 2018 | dodano: 11.06.2018

Po weekendzie rozruch bardzo mozolny. Ostatecznie wytaczam się na koła o 6:17. Warunki są całkiem przyjemne. Nie wieje. Temperatura na wdzianko "na krótko". Ruch na "913" dość spory. Za światłami na "86" mam już luźniej i spokojniej. Toczę się dziś przez Będzin bo o cały 1km krócej i jest szansa, że się nie spóźnię. Dojeżdżam na metę minutę przed czasem. Przyjemna i spokojna droga do pracy.

W ciągu dnia zrobiło się całkiem ciepło. Może nawet odrobinę przedburzowo. Na powrocie jednak w bardzo przyjemnych warunkach. Dużo słońca. Trochę zauważalnego wiatru, który dla mnie przez pół drogi był przeciwny. Po prostu przyjemnie. Kręcę powrót niespiesznie przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Nawet króliczki nie były w stanie wykrzesać ze mnie odrobiny entuzjazmu. Przetoczyłem się dostojnie, jak na paradzie, prawie przez całą drogę. Zdecydowanie weekend dał mi popalić.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!