DPOD
-
DST
42.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
21.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedweekendowe spowolnienie narasta. Wstawanie leniwe. Zmiana kolejności czynności przedstartowych i w efekcie na kołach jestem o 6:09. Na dworze cudnie. We wdzianku "na krótko" jest w sam raz. Nie wieje. Słoneczko ładnie świeci. Nic, tylko jechać. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Odczyty na punktach pośrednich mówią, że będzie dobry czas dojazdu. Właściwie to bym zszedł poniżej 40 min. gdyby nie traktor z przyczepą na Zielonej. Przez kawałek nie było go jak wyprzedzić i musiałem wlec się za nim w ślimaczym tempie 10km/h. Na trasie dziś bez ekscesów. Na miejscu z zapasem 8 min. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Po południu lato w pełni. Słoneczko ładnie operuje. Trochę wieje ale powietrze nie jest chłodne. Wychodząc z pracy widzę ołowianą chmurkę w okolicach Dąbrowy Górniczej. Na szczęście mam dziś biznes w centrum Sosnowca i pojadę w przeciwną stronę. Przez Mec, skrajem Środuli i Ludwik kręcę do Komputronika odebrać pierwszy z zamówionych nowych akumulatorów do Garmina Montana 650t. Drugi dojedzie później. Odebrawszy zamówienie kieruję się do domu. Wbijam na czerwony szlak do Milowic i stamtąd kręcę do Czeladzi. Po drodze trafia się króliczek. Ładnie cisnął i trochę się za nim pociągnąłem. Potem na światłach wyprzedza mnie chodnikiem ale jeszcze na tej samej zmianie przebijam się przez "94" i gonię go. Niestety po drodze odbija w prawo, co mi nie pasuje. Ja jadę dalej w stronę szpitala i potem odbijam do Wojkowic. Spod Orlenu prosta do domu. Ten ostatni odcinek centralnie pod wiatr. Mimo tego jechało się powrót całkiem przyjemnie i chyba nawet dość dynamicznie.
Kategoria Praca