limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 21 maja 2018 | dodano: 21.05.2018

Rozruch bez większych problemów i na kołach jestem o 6:06. Słonecznie. Wieje, wg ICM-u, z północnego wschodu. Chyba się zgadza bo podmuchy nie są za ciepłe. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przejazd spokojny i przyjemny. Tempo po wczorajszym rowerowaniu raczej niemrawe ale ostatecznie czas na mecie nie jest taki tragiczny.

Na dziś umówiłem się z Marcinem na odbiór zamówionych ciuchów rowerowych w testowych barwach klubowych. Przed wyjściem zdzwaniamy się i umawiamy punkt zbieżny. Na wylocie pogoda podobna jak wczoraj czyli słonecznie i wietrznie ale nawet przyjemnie. Czuję jak słoneczko nieco drażni opalone wczoraj ręce. Czas zgraliśmy z Prezesem idealnie. Zajeżdżamy pod jego kwadrat. Odbieram wdzianka. Nawet fajnie się prezentuje koszulka w umaszczeniu czerwono-zielonym. Zrobili mi przy okazji psikusa i na prawym rękawku znalazł się dopisek "WERSJA LIMITOWANA" ;-p Marcin z buta depta na zakupy, a ja go spacerowo, na dwóch kołach, eskortuję. Przed sklepem się żegnamy i od Środuli kręcę już powrót solowy. Przez Pogoń przebijam się do Czeladzi i stamtąd standardową trasą do Wojkowic pod Orlen. Potem prosta do domu. Tempo niespieszne, wręcz spacerowe. Szybko tylko tam, gdzie teren ku temu był odpowiedni. Przyjemny i spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!