Wokół Pustyni Błędowskiej
-
DST
128.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
06:38
-
VAVG
19.30km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Parafialne sms-y głosiły na dziś dwie opcje. Jedna do Krakowa z
zakładanym dystansem +/-160km (czyli dla mnie byłoby pewnie pod 200) i
nieco krótsza w okolice Pustyni błędowskiej z zakładanym dystansem około
100km (z moimi dojazdami tak do 140km). Nieco niepewny kondycji
wybrałem opcję drugą. Oczywiście nie była tak prosto, że wstaję i jadę.
Wstaję i się zastanawiam. Jechać, nie jechać. Czy mi się chce. W końcu
doszedłem jednak do wniosku, że kilometry same się nie wyjeżdżą i trzeba
się zacząć pojawiać na ustawkach.
Zbieram się dostojnie na koła i
ruszam o 8:06. Powinienem zdążyć do Mysłowic na 9:00. Najwyżej jak nie
złapię ekipy to sobie solo coś wygnę powrotnego do domu. Kręcę jednak
uczciwie z zamiarem dojechania na czas. Przez Będzin i Sosnowiec, bez
udziwnień przetaczam się do Mysłowic. Niezbyt dokładnie wiedziałem gdzie
jest Urząd Skarbowy więc chwilę się kręciłem po okolicy aż przyuważył
mnie Paweł. Machnął i już witam się z obecnymi. Pierwsze pytanie pod
moim adresem to oczywiście "Limit, ty żyjesz?".
Przedstartowe żarty i ostatnie przygotowania, oczekiwanie na ostatnich spóźnialskich i w dziewiątkę ruszamy w trasę.
Fajnie
jest nie musieć się przejmować marszrutą tylko kręcić za jakimś kołem.
Prowadzą Mysłowiczanie. Na początek przetaczamy się do Jaworzna w
kierunku długiej prostej do Bukowna. Tam chwila dłuższa przerwy przy
fontannie. Potem kręcimy w stronę Kluczy po drodze odbijając na miejsce
widokowe. Całkiem sympatycznie zorganizowane. Zadaszenia, ławeczki,
rampy dla rowerów. Zasiadamy na dłuższą chwilę podziwiając widoki i
sesję zdjęciową.
Siedzi się fajnie ale trasa nie pojedzie się
sama. Wracamy na asfalt i wjeżdżamy do Kluczy. Krótki wjazd i jesteśmy
na Czubatce. Tu też chwila przerwy. Trochę focenia (sesja na pustyni
jeszcze trwała, co ujawnił maksymalny zoom). Potem staczamy się do
restauracji, którą pamiętam z kilku poprzednich pobytów w Kluczach. Co
bardziej zgłodniali (w tym i ja) fundują sobie obiadek i chyba wszyscy
izotonika. Chwilkę też odpoczywamy.
O 14:00 ruszamy w dalszą
drogę na punkt widokowy w Chechle. Droga prosta i nieskomplikowana więc
jesteśmy tam dość szybko. Tu tylko kilka foto chwila podziwiania widoków
i ruszamy w powrót do domu. Przetaczamy się m. in. obok Kosmicznej Bazy
sterując mniej więcej w stronę Klimontowa. Tu też powoli się
rozjeżdżamy. Większa grupa, wśród której są tacy, co mają dead line,
kręci szybciej w stronę Mysłowic. Ja z Przemkiem jedziemy sobie
spokojniej bo nie mamy żadnych więcej planów na wieczór więc nam się nie
spieszy. Żegnamy się na światłach na drodze do Klimontowa. Przemek
odbija w stronę Dańdówki, ja w stronę Zagórza.
Przez Mec,
Mortimer i Aleję Róż kręcę do centrum Dąbrowy Górniczej i potem przez
Zieloną na czarny szlak do Łagiszy. W Łagiszy kontynuuję terenem w
stronę Stachowego i dalej ku ul. Wiejskiej. Zastanawia mnie wrzawa od
strony stadionu LKS Iskra. Czyżby jakiś festyn? Kiedy wybywam na asfalt
orientuję się szybko, że wbiłem w środek zawodów kolarskich. Co kilka
minut wyprzedzają mnie zawodnicy na szosach i z numerami startowymi. Na
wszystkich skrzyżowaniach obstawa Straży albo Policji. Szybko przemykam
się do domu.
W sumie cieszę się, że się złamałem i poturlałem na
zbiórkę. Wyszedł fajny dzień rowerowy ze starymi i nowymi znajomymi.
Pogoda dopisała. Może nie była idealna ale do jazdy całkiem ok.
Link do pełnej galerii
Niestety bez zdjęć bo przy edycji BS pokazuje je a po zapisaniu wywala wszystko łącznie z opisem. Gdybym nie skopiował go sobie do schowka, to by wszystko w pis... poszło. Jak ktoś zdjęć ciekawy to pozostaje klikać w link galerii. Jak sprawdzałem to działało.
Kategoria Jednodniowe
komentarze