DPDZD
-
DST
37.00km
-
Czas
01:53
-
VAVG
19.65km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się na koła o 6:04. Warunki zbliżone do wczorajszych czyli słonecznie i wiatr mniej więcej ze wschodu. Różnica w tym, że chyba jest chłodniej. Profilaktycznie zakładam długie spodnie i to jest dobry ruch. Nogi reagują nań lepszym podawaniem, co o statecznie przekłada się na krótszy, o całe 4 min., czas dojazdu. Na drogach spokojnie i pustawo. Ci co mieli pojechać na 6:00 już dawno w pracy a większość tych, co mają na 7:00 jeszcze nie wyruszyła. Na światłach na "86" od strony Łagiszy pojawia się straż pożarna na sygnale i skręca w stronę Siewierza. Czyżby jakiś wypadek na S1? Dojazd dziś przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Po drodze niewielu rowerzystów i większość poubierana jak ja. Na miejscu z zapasem 12 min. Przyjemny dojazd do pracy.
Zośka o poranku była chłodna. Po południu mokra. Jakkolwiek to brzmi. Przed wyjazdem z pracy zaczęło kapać. Przez dłuższą chwilę nawet dość konkretnie co skłoniło mnie do kilkunastominutowej zwłoki w starcie. Potem nieco osłabło. Ruszam w powrót przez Będzin. Trochę dlatego, że to najkrótsza droga, a trochę dlatego, że mam do odebrania nowe okulary. Przez Mec, Środulę i Stary Będzin jadę do centrum. Kropelki towarzyszą mi cały czas. Odbieram drugie oczy i ruszam w powrót. Gdzieś w okolicach Nerki deszcz zanika. Dalej przez Zamkowe wybijam się na drogę rowerową do Grodźca i stamtąd jadę do Gródkowa. Do domu docieram z mokrymi butami ale reszta ciuchów zdążyła podeschnąć. Zmieniam podkowy na solidniejsze, zakładam Błękitnemu sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Jest po drodze kilka kropelek ale nawet nie umywają się do tych sprzed godziny. Z balastem staczam się prosto do domu. Powrót wolniejszy bo podczas opadów starałem się trzymać chodników z kostki, które to były suchsze ale też i nie tak wygodne do jazdy.
Kategoria Praca