limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 14 maja 2018 | dodano: 14.05.2018

Po dłuższej przerwie, w końcu wychorowany, wracam na koła. Zwykły dojazd do pracy. Zbieram się sprawnie i o 6:02 jestem w drodze. Nie wiem co mi się do łba wbiło, że wiatr będzie pomocny. Było wręcz przeciwnie. Wiało ze wschodu i to nie za ciepłym powietrzem. Na niebie zero chmur i wkrótce słoneczko nieco uprzyjemniło dojazd podgrzewając stopniowo atmosferę. Na drogach dość spokojnie. Jedynie po niecałym kilometrze od domu trafia się jakiś nienormalny "kierownik" wyprzedzający mnie dużo za blisko mimo wolnego całego przeciwnego pasa. Na miejscu jestem z zapasem 10 min. Przyjemny dojazd do pracy.

Na powrocie niby cieplej ale bez szału. Wiatr dalej wieje ze wschodu. Na niebie sporo chmur, przez które czasem przebija się słoneczko. Wracam przez Mortimer i Reden. Potem Łęknice, Piekło i powrót wzdłuż Pogorii 4 do Preczowa. Potem prosta przez Sarnów do domu. Od Preczowa wiatr w plecy więc odczuwalnie było niemalże ciepło. Daleko jednak jeszcze do moich ulubionych upałów. Po drodze trochę rowerzystów ale P3 ogólnie wydała mi się raczej pustawa. Powrót przyjemny i spokojny. Tempo takie w sam raz by nie mieć problemów z oddechem.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 05:07 wtorek, 15 maja 2018 | linkuj Trochę zbiorkomem się turlałem. Bolało strasznie bo pogoda była cudna. Ale za to udało się dojść do siebie.
gizmo201
| 17:43 poniedziałek, 14 maja 2018 | linkuj No wreszcie, dawno Cię tu nie było. Chodziły słuchy, że 2 na 4 kółka zmieniłeś
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!