limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 | dodano: 30.04.2018

Przy pełni jakoś tak słabo mi się spało. Albo to jeszcze przeziębienie. W każdym bądź razie przytomność osiągam nieco po 4:00. Spokojny rozruch i na kołach jestem o 6:02. Jest całkiem przyjemnie. Trochę chmurek, nieznaczne podmuchy. Na drogach pusto i spokojnie. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Większy ruch jedynie na Alei Róż ale i tak daleko mu do zwykłego dnia roboczego. Na miejsce zataczam się z rezerwą 10 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Po południu również przyjemnie. Może nie moje ulubione upały ale spokojnie da się występować w zestawie "na krótko". Zauważalnie wieje. Na szczęście podmuchy są w miarę ciepłe. Słoneczko nie pali za mocno bo drobne chmurki trochę hamują promienie. Wracam niezbyt spiesznie przez Mortimer, Reden, Most Ucieczki, bieżnię przy P3 i P4, Preczów oraz Sarnów. W mojej wiosce robię lekkie dogięcie by było choć 36km. Wychodzi o jeden więcej. Wciąż jeszcze daje się we znaki resztka przeziębienia - zapchane zatoki. Na powrocie jakby trochę więcej pojazdów ale przejazd spokojny i przyjemny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!