limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Piątek, 6 kwietnia 2018 | dodano: 06.04.2018

Przy piątku rozruch niezbyt żwawy zakończony startem o 6:07. Odczuwalnie chyba nawet cieplej niż wczoraj ale za to mocniej wieje. Na szczęście dla mnie z kierunku pomagającego. Dziś decyduję się na dojazd przez Będzin. Początkowo mam wrażenie, że jakoś dużo samochodów po drodze ale już w Będzinie robi się luźniej. Przejazd spokojny. Na miejscu z zapasem około 8 min. Rowerzystów na tej trasie mniej niż na wariancie przez centrum Dąbrowy Górniczej.

Pomagający rano wiatr na powrocie był przeciwnikiem. Zimny. Próbowałem jechać bez rękawiczek i z czapką w kieszeni ale dałem radę tylko kawałek na odcinku przez centrum Zagórza i Mortimer. Przed cmentarzem na Starocmentarnej przystaję na boku i wdziewam na powrót resztę z porannego zestawu. I wcale nie jest mi za gorąco. Dalej zwykła droga pod Most Ucieczki i odbicie na Łęknice. Potem Piekło i bieżnią przy P4 do Preczowa. Finisz przez Sarnów. Otwarli w końcu bramki na tamie na P4 więc teraz jedzie się płynniej. Niestety będę musiał szybko porzucić  ten wariant powrotny bo rowerzystów i rolkowców coraz więcej. Tempo powrotne spacerowe. Trochę dlatego by się nacieszyć promieniami słońca, trochę dlatego, że mi się nigdzie nie spieszyło, a trochę dlatego bo tak i już. Przyjemny powrót do domu. Tym razem nikt nie dybał na moje zdrowie i życie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!