limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPZD

Środa, 4 kwietnia 2018 | dodano: 04.04.2018

Zbieram się dziś równie sprawnie jak wczoraj. Na kołach jestem o 6:03. Cieplej niż wczoraj. Gleba nie jest zmarznięta. Chyba nie wieje albo bardzo nieznacznie. Początek trasy standardowy. W Gródkowie jednak postanawiam sobie nieco dołożyć i skręcam do Grodźca. Podjazd wydaje mi się jakiś krótki taki czyli chyba mam dobry dzień. Wypadam w Będzinie przy targu i tu już dalej standard przez Stary Będzin, Środulę i Mec do celu. Na miejscu jestem z zapasem 5 min. lekko zgrzany. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

W ciągu dnia słoneczka wiele nie było a i na powrocie też mu się nie udało przebić. Choć próbowało. Temperatura taka, że można spokojnie jechać we wdzianku "na krótko". Trochę wiało. Kręcę powrót przez Mortimer i Reden w stronę Mostu Ucieczki i dalej przez Łosień na Piekło. Potem zwykły objazd P4 do Preczowa i przez Sarnów do mojej wioski. Po drodze wjazd do wsiowego Lewiatana na zakupy. Z balastem do domu. Po drodze sporo króliczków ale po zimie jakieś takie niemrawe. Jeden klient na "emtebeku" na P4 albo w bardzo kiepskiej formie albo odpoczywał bo z sakwą i plecakiem bez problemu wziąłem go kręcą pod wiatr młynkami. I miałem jeszcze pół kasety w zapasie. Może jak się przez miesiąc rozkręcą to będzie się do kogo podczepiać. Szosowców nie biorę pod uwagę bo z ich przełożeniami i oporami toczenia nie mam szans. Od wczoraj też pojawił się jakiś lekki ból w okolicach kolana. Zastanawiam się co jest przyczyną.


Kategoria Praca


komentarze
Mariotruck
| 09:30 środa, 4 kwietnia 2018 | linkuj Ukrop Panie rano , ukrop ;)
amiga
| 07:05 środa, 4 kwietnia 2018 | linkuj Kolejny piękny i dość ciepły poranek :)... A ja w domu...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!