limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Środa, 10 stycznia 2018 | dodano: 10.01.2018

O 5:30 zwątpienie. Deszcz nadaje konkretnie. Asekuracyjnie sprężam start żeby w razie "W" przerzucić się na zbiorkom ale kolejne badanie stanu aury o 5:52 daje efekt pozytywny. Co prawda coś tam kapie ale nie na tyle poważnie by odstawić rower. Owijam się na zwiększoną wilgoć i ruszam o 6:02. Jezdnie mokre ale w koleinach nie za dużo wody. Temperatura bardzo przyjemna co przekłada się na lepszy czas dojazdu. Kręcę standardową trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przejazd spokojny i bardzo przyjemny. Na miejscu jestem z zapasem około 10 min. ani nieprzemoknięty, ani niezmarznięty. Po drodze jakoś nie kojarzę ani jednego rowerzysty.

Powrót tą samą trasą co wczoraj. Tym razem spokojnie, niespiesznie a i tak czas wyszedł niemal identyczny. Poranne deszcze pozostawiły jezdnie mokrymi ale tylko tak symbolicznie. Za to wilgoć w powietrzu powodowała, że odczuwalnie było chłodniej niż rano. Mimo tego powrót przyjemny. Duży plus taki, że kończę jazdę jeszcze po zachodzie słońca ale już nie w ciemnościach. Znak, że dzień się wydłuża. Na razie nieznacznie ale jednak.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:29 środa, 10 stycznia 2018 | linkuj Trochę się łamałem ale ostatecznie zawalczyłem i bardzo się z tego cieszę bo po podróży zbiorkomem do pracy pewnie bym się potem nie zmobilizował do pokręcenia w ciemnościach. A tak chciał, nie chciał, musiał :-) Choć w sumie bardziej z naciskiem na chciał :-]
amiga
| 10:11 środa, 10 stycznia 2018 | linkuj Zastanawiałem się chwilę nad jazdą, bo deszcz był dość drobny u mnie, padało co prawda od kilku godzin, ale co z tego, jednak to co ma pojawić się po południu bardziej mnie przerażało. W tej chwili prognozy jakby się zmieniły... osz.... nie będę tego komentował... Mogłem po prostu pojechać rowerem.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!