limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDNZD

Czwartek, 14 grudnia 2017 | dodano: 14.12.2017

Podobnie jak wczoraj, temperatura poniżej zera. Jezdnie suche. Wiatr bardziej z południa niż z zachodu większą część drogi nie przeszkadza. Dopiero od centrum Dąbrowy Górniczej mam go centralnie naprzeciw. Tu zaczynają się jednak pagórki więc tak już nie przeszkadza jak na długich płaskich prostych. Inne przeszkody (światła i szlabany) dziś w większość i przejechane bez stania. Przekłada się to odrobinę na korzystniejszy czas jazdy i całej podróży. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy. Nawet nie wkurzali mnie dziś tak bardzo "kierownicy" ze źle ustawionymi światłami.

Na wyjściu z pracy jest cieplej ale za to konkretnie wieje. Tak mniej więcej z południowego zachodu. Obieram wariant powrotny jak wczoraj czyli Mortimer, Reden, Most Ucieczki, bieżnia przy P3 i P4, Preczów i Sarnów. Wiatr a to pomaga, a to przeszkadza czyli standard. Ale jedzie się całkiem przyjemnie i spokojnie. Do domu dotaczam się po zachodzie słońca. Zostawiam plecak, zapinam sakwy i już w warunkach nocnych robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Potem zjazd do domu. Nie wiem, może to masochizm albo beznadziejne uzależnienie ale to poranno-popołudniowe kręcenie po prostu dobrze mi robi i dzień wydaje się jakiś taki kompletny i niezmarnowany.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!