limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Piątek, 17 listopada 2017 | dodano: 17.11.2017

Dziś wygrzebałem się do jazdy jeszcze później niż wczoraj - 6:12. Na zewnątrz zgodnie z prognozami ICM-u czyli mokro, odrobinę kapie, lekko na plusie, podmuchy niewyczuwalne. Wolałem wczorajsze warunki ale rowerzysta nie wybiera tylko jedzie co jest. O dziwo, pierwszych rowerzystów spotykam już przy domu. I to dwóch. Za to potem już nikogo ale widzę ślady więc musiało być nas więcej dzisiaj. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Na Mortimerze małe zaskoczenie. Przed światłami przy Shellu i zjazdem na "94" zwężenie, zdarte kawałki asfaltu. W końcu zabrali się za połatanie tamtejszych dziur. Myślę jednak, że te poprawki długo nie wytrzymają bo tam jeździ sporo ciężkich pojazdów i szybko te łaty zniszczą. Ale za starania mają drogowcy plusa. Do celu zataczam się z rezerwą 2 min. nawet nie bardzo uświniony i przemoczony. W sumie całkiem przyjemny dojazd do pracy.

Powrót w nieco bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody. Sprzyjające o tyle, że podeschły trochę drogi. Na niebie jednak dywan chmur, który zniechęcił mnie do robienia objazdów. Wracam krótką trasą do domu. Kolejno: Mec, Środula, Stary Będzin, Stadion, Nerka, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Jechało się nawet przyjemnie choć niespiesznie. Ciemno robi się już przerażająco szybko.


Kategoria Praca


komentarze
gizmo201
| 16:45 piątek, 17 listopada 2017 | linkuj ta szybka ciemność jest gorsza niż samo w sobie zimno
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!